PO już chyba nie liczy, że będzie w stanie 25 października wygrać wybory, dlatego stara się jak najskuteczniej zmniejszyć dystans do partii Jarosława Kaczyńskiego. W tym celu na sobotniej konwencji w Poznaniu ugrupowanie Ewy Kopacz przedstawiło zaskakujący program wyborczy. Gospodarcze pomysły PO przedstawiali dwaj ekonomiści: doradca premier Janusz Lewandowski oraz minister finansów Mateusz Szczurek.
Zobacz koniecznie: "Polska w ruinie". Lewandowski: To nam grozi po spełnieniu obietnic Andrzeja Dudy
Założenia związane z gospodarką Kopacz podzieliła na dwa etapy. Pierwszy zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2016 r. To m.in. pełne oskładkowanie umów cywilno-prawnych (takie umowy mają być oskładkowane co najmniej od wysokości pensji minimalnej) oraz płaca minimalna 12 zł na godzinę w przypadku takich umów (ale dopiero po 2016).
Drugi etat założeń PO jest jeszcze bardziej obiecujący, jeśli nie szokujący. W przypadku wygranych wyborów ugrupowanie Kopacz chce zlikwidować w całości umowy śmieciowe i etaty w obecnym kształcie. Obie formy zatrudnienia zastąpią kontrakty. W założeniu PO w pierwszym roku pracy na kontrakcie będzie obowiązywał 2-tygodniowy okres wypowiedzenia i 1,5 dnia urlopu za każdy miesiąc; od roku do 3 lat – miesięczny okres wypowiedzenia i urlop - min. 20 dni;powyżej 3 lat – 3-miesięczny okres wypowiedzenia, 26 dni urlopu, 1-2 lub 3-miesięczna odprawa przy zwolnieniach z przyczyn dotyczących zakładu pracy.
Jak wyglądałoby przejście z etatu na kontrakt i czy zmiana dotyczyłaby tylko spółek i firm zależnych od skarbu państwa? Tego nie sprecyzowano.
Rewolucje zajdą również w podatkach. Pracownicy mieliby płacić jeden podatek dochodowy, a składki zdrowotne i emerytalne (ZUS i NFZ) pokrywałoby... ministerstwo finansów. PO przekonuje, że dzięki temu „wzrosną dochody netto Polaków”, a „maksymalna suma podatków i składek ulegnie obniżeniu z 43,5 proc. do 39,5 proc.” - podaje newsweek.pl. Koszt pokrywania obu składek dla budżetu państwa to rocznie ok. 210 mld zł, a obecne wpływy do skarbca to... 297 mld zł.
Wzrosłyby jednak progi podatkowe - z 32 proc. do maksymalnie do 39,5 proc. (byłby pomniejszane w zależności od liczby dzieci w rodzinie). Platforma zakłada również obniżkę podatku VAT z 23 do 22 proc., ale dopiero w 2017 r.
Program gospodarczy PO wygląda niesamowicie, ale bez dokładnych wyliczeń i szczegółowych danych to jedynie zbitka chwytliwych haseł, a nie poważnych zapowiedzi. Obecnie wyglądają jak gotowy przepis na powtórzenie scenariusza greckiej zapaści, a przecież zarówno PO i PiS zarzucają sobie w spotach wyborczych "drugą Grecję".
Źródło: newsweek.pl, polityka.pl