- Zaskakująco słabe marcowe dane o zatrudnieniu wskazują, że cięcia etatów ruszyły niemal natychmiastowo wraz z antyepidemiczną blokadą gospodarki. Tej skali spadki liczby etatów, co w marcu br., widzieliśmy ostatnio w apogeum kryzysu w 2009 r., podczas gdy obecnie jest to na razie tylko zwiastun potencjalnej skali zwolnień – powiedział PAP analityk banku Pekao Piotr Piękoś.
ZOBACZ KONIECZNIE: Prezydent Andrzej Duda będzie namawiał do niepobierania 500 plus!
W porównaniu z lutym liczba zatrudnionych zmniejszyła się o ponad 34 tysiące osób. Tymczasem skala zwolnień może być jeszcze większa, bo te dane dotyczą jedynie małych, średnich I dużych firm zatrudniających około połowy Polaków. Nie uwzględniają one sytuacji w sektorach w największym stopniu dotkniętych restrykcjami epidemicznymi, czyli osób pracujących w najmniejszych firmach usługowych oraz prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą jak np. restauracje. Dane te nie obejmują też pracowników tymczasowych czy pracujących na umowach cywilnoprawnych. A takie osoby firmy mogą najłatwiej zwolnić w razie kryzysu. Eksperci rynku pracy szacują, że w rzeczywistości fala zwolnień mogła przekroczyć 100 tysięcy osób. A prawdziwa lawina ruszy od maja.
SPRAWDŹ TEŻ: Tarcza Antykryzysowa 3.0 - co zmieni i kiedy wejdzie w życie? Ważne szczegóły
- Szacujemy, że bezrobocie po marcu nieco się zwiększy, a silniejszy wzrost najprawdopodobniej zobaczymy dopiero w kwietniu–maju. W najbliższych miesiącach (już w II kwartale) stopa bezrobocia może skoczyć do poziomu ok. 8 proc., a docelowo w szczycie wyniesie około 10 proc., chociaż zaproponowana tarcza finansowa może nieco zmniejszyć skalę tego zjawiska- ocenia dla portal rp.pl. Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego