Podatek od sprzedaży detalicznej: Czas na zmiany?
Podatek od sprzedaży detalicznej został wprowadzony w 2021 roku i obecnie obejmuje duże sieci stacjonarne. Jednak zdaniem Ministerstwa Finansów, to rozwiązanie jest niewystarczające. Jak wskazuje "Rzeczpospolita", powołując się na źródło zbliżone do resortu, wiele firm unika tego podatku, koncentrując się na rozwoju handlu internetowego. Dlatego kluczowa zmiana w ustawie ma polegać na objęciu e-handlu nowymi obciążeniami.
Obecnie firmy prowadzące sklepy stacjonarne płacą 0,8 proc. od przychodów między 17 mln a 170 mln zł miesięcznie, a stawka 1,4 proc. obejmuje wyższe kwoty. Dziennik zauważa, że w tym roku ma to dać budżetowi 4,9 mld zł i kwota ta systematycznie rośnie. Najwięksi płatnicy to czołowe sieci, jak Biedronka czy Lidl. Ministerstwo Finansów poinformowało, że analizuje podatek obrotowy, jednak z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że zmiany są nieuniknione. Szacowane wpływy z opodatkowania dużych sprzedawców e-handlu mogą wynieść kilkaset milionów złotych rocznie, a nawet przekroczyć 1 miliard złotych.
Chińskie platformy zyskają na zmianach?
Cytowany w gazecie prezes Sales Intelligence (Digitree Group), Mateusz Jeżyk, zwraca uwagę, że chińskie platformy, jak Temu czy AliExpress, choć formalnie podlegają opodatkowaniu VAT w Polsce, dzięki różnym mechanizmom i rozbijaniu przesyłek na mniejsze, skutecznie unikają części kosztów celnych i podatkowych. W ocenie eksperta "w obecnym kształcie systemu podatkowego to one będą prawdziwymi wygranymi – polskie sklepy dostaną dodatkowe obciążenie, a chińskie dalej będą sprzedawać tanio, wykorzystując przewagi systemowe i proceduralne".
Konsekwencje dla konsumentów i przedsiębiorców
Wprowadzenie podatku od e-handlu może mieć dalekosiężne konsekwencje. Z jednej strony, budżet państwa może zyskać dodatkowe wpływy. Z drugiej strony, polscy konsumenci mogą odczuć wzrost cen w sklepach internetowych, a polskie firmy mogą stracić konkurencyjność w starciu z zagranicznymi gigantami.
