- Rodzice obdarowanych dzieci muszą zapłacić podatek od cenniejszych upominków - informuje poniedziałkowa "Rzeczpospolita". Dziennik przypomina, że każdy drogi prezent na komunię to klasyczna darowizna, od której należy zapłacić podatek. - Istnieją zwolnienia, ale nie trudno przekroczyć limit ulgi, zwłaszcza jeśli upominki dają niespokrewnione osoby, np. rodzic chrzestny - ocenił w rozmowie z gazetą doradca podatkowy Paweł Satkiewicz.
ZOBACZ TEŻ: QUIZ. Pierwsza komunia w PRL. Jakie dawano prezenty?
Cytowani w artykule przedstawiciele Ministerstwa Finansów wyjaśniają, że podatek od komunijnych prezentów uzależniony jest od wartości samego podarunku i stopnia pokrewieństwa (tzw. grupy podatkowej) między wręczającym a obdarowanym.
Do tzw. grupy zerowej zalicza się najbliższa rodzina. "Rz" przykładowo opisuje prezent od dziadka wart 50 tys. zł, który może być zwolniony z podatku - pod pewnymi warunkami. - Darowiznę trzeba zgłosić do urzędu skarbowego w ciągu sześciu miesięcy. Po drugie pieniądze muszą wpłynąć na rachunek bankowy dziecka (o ile je posiada) lub jego rodziców. W przeciwnym razie trzeba zapłacić fiskusowi 2209 zł. Darowizna od jednej osoby sumuje się z 5 lat.
Kiedy prezent na pierwszą komunię nie podlega opodatkowaniu i nie trzeba go zgłaszać fiskusowi? W momencie, gdy jego wartość nie przekracza 9637 zł. W przypadku dalszej rodziny (tzw. II grupa podatkowa) limit zwolnienia wynosi 7276 zł. Fiskusowi trzeba oddać 541 zł. Termin na złożenie deklaracji jest krótszy niż przy zerowej grupie, wynosi tylko miesiąc - podaje dziennik. Podobny termin zgłoszenia dotyczy osób niespokrewnionych z dzieckiem przystępującymi do św. komunii (III grupa). Tu limit zwolnienia wynosi 4902 zł.
Źródło: "Rzeczpospolita"