Samorządy przerzucają koszty podwyżek na mieszkańców
Podwyżki od 1 lipca dostali m.in. mieszkańcy Białegostoku, Wrocławia oraz Rzeszowa. Money.pl, cytuje stanowisko Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji z Wrocławia, które wylicza, że "zsumowana inflacja w tym okresie wyniosła 36,97 proc., a koszty gazu i prądu odpowiednio wzrosły o 283 proc. i 63 proc. Realna korekta taryf powinna zatem wynieść co najmniej 40 procent."
Wrocławskie MPWiK dodaje, że aktualne stawki nawet nie pokrywają "ujmowania, produkcji i dystrybucji wody, a także odbierania i oczyszczania ścieków". Obecnie wrocławianie płacą 19,5 proc. więcej za wodę i ścieki. Łączna cena za metr sześc. wzrosła z 11,80 zł brutto do 14,10 zł.
Portal przytacza także wyjaśnienia łódzkiej spółki wodociągowej, która informuje, że "w Łodzi przez sześć lat obowiązywała taryfa z 2018 r. wynosząca 8,89 zł za wodościeki." Tam wprowadzono 35 proc. podwyżki już w kwietniu tego roku. W Białymstoku, od 2021 r. mieszkańcy płacili 8,19 zł. "To zmieniło się w lipcu i teraz za metr sześc. wody i ścieków płacą 12,26 zł." - pisze money.pl.
Walery Tankiewicz, prezes spółki Pewik Gdynia, cytowany przez portal, mówi, że "podwyżki wynikają z inflacji oraz wzrostu cen energii, paliw, materiałów eksploatacyjnych i usług remontowych, przekładających się na koszty prowadzonej działalności zbiorowego zaopatrzenia w wodę i odprowadzania ścieków. Jesteśmy świadomi, że wzrost opłat za wodę i ścieki jest dla mieszkańców dodatkowym obciążeniem w obecnych trudnych czasach" - twierdz Prezes Tankiewicz.
Tymczasem okazuje się, że może być jeszcze drożej. Samorządowcy od dawna chcą sami ustalać stawki.
"Przez lata część samorządów nie mogła podnieść opłat, gdyż nie wyrażały na to zgody właśnie Wody Polskie. Krytycy mówili o sztucznym mrożeniu cen. Spółki i samorządy alarmowały, że brak podwyżek grozi m.in. przerwami w dostawach wody i zahamowaniem inwestycji. Narzekały, że nie mają pieniędzy na podwyżki dla swoich pracowników" - pisze money.pl i dodaje, że "po zmianie władzy w Polsce Wody Polskie zaczęły zatwierdzać wysokie taryfy. Dlatego teraz w niektórych regionach podwyżki wynoszą kilkadziesiąt procent".
Leszek Świętalski, dyrektor Biura Związku Gmin Wiejskich RP, cytowany przez portal, ocenia, że "przez bzdurną politykę mrożenia taryf" doszliśmy do sytuacji, w której nie można już mówić o płynnej reakcji na wzrost kosztów".
- Sztuczne mrożenie cen przynosi zawsze ten sam efekt. Skokowy wzrost cen. To się zawsze mści. To jest bardzo bolesne i obecny rząd ma z tym spory problem - podsumował Świętalski.