Minister zdrowia Marian Zembala uważa porozumienie podpisane z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych oraz Naczelną Radą Pielęgniarek i Położnych za ogromny sukces, cieszy się też druga strona sporu. Wspomniane we wstępie podwyżki otrzymają pielęgniarki i położne zatrudnione u świadczeniodawców posiadających umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej (z wyłączeniem podstawowej opieki zdrowotnej).
ZOBACZ TEŻ: Pielęgniarki nie chcą 172 zł podwyżki. Walczą o 1,5 tys. zł!
Podwyżki będą wypłacane z wyrównaniem od 1 września br. Kolejna transza wpłynie na ich konto równo za rok i tak aż do 2018 r. Później będzie działał mechanizm gwarantujący utrzymanie tych podwyżek.
Ministerialne pielęgniarki na innych warunkach
A co z pielęgniarkami i położnymi pracującymi w podstawowej opiece zdrowotnej? One też dostaną pieniądze, z tym że od 1 stycznia 2016 r. Największy problem jest z pielęgniarkami podległymi bezpośrednio Ministerstwu Zdrowia, których miejsca zatrudnienia są finansowane bezpośrednio z budżetu państwa. Chodzi m.in. o graniczne stacje sanitarno-epidemiologiczne oraz regionalne centra krwiodawstwa i krwiolecznictwa.
ZOBACZ TEŻ: 15 tys. nauczycieli pod Kancelarią Premiera. Czy powinni dostać podwyżki? [SONDA]
Ich porozumienie zawarte z ministerstwem nie dotyczy, ale i tak dostaną podwyżki, z tym że na nieco innych zasadach. Jako że wcześniej ich płace wzrosły o 300 zł, teraz dostaną dodatkowe sto. Kolejne transze (po 400 zł) rafią na ich konta dopiero od 1 stycznia 2017 r. i będą wypłacane aż do roku 2019. Wciąż nie ma jeszcze ustaleń co do podwyżek dla pielęgniarek i położnych podległych bezpośrednio Ministerstwu Pracy, czyli np. takich zatrudnionych w domach pomocy społecznej. Pielęgniarki liczą, że ministerstwo zaproponuje wzrost wynagrodzeń także im.