Przeprowadzony przez Fundację Bertelsmanna sondaż wykazał, że ponad połowa mieszkańców UE (54 procent), jest przeciw opuszczeniu wspólnoty przez Wielkią Brytanię. Prszeciwnego zdania jest co piąty Europejczyk, natomiast jedna czwarta ankietowanych nie ma zdania.
Kto bardziej straci
Natomiast ze wszystkich nacji tylko Polacy i Niemcy uważają, że wystąpienie Brytyjczyków z Unii pogorszy sytuację państw w niej pozostających. W przypadku Niemiec, pod znakiem zapytania stanęła wielka fuzja dwóch giełd: londyńskiej i frankfurckiej. Jeśli Brexit dojdzie do skutku, fuzja może napotkać na przeszkody polityczne, a także zwóci większą uwagę regulatorów czy doprowadzić do wywrócenia do góry nogami wycen spółek, notowanych na obu giełdach.
Niemcom nie podoba się to, że w ramach fuzji siedziba nowej spółki będzie w Londynie, co oznaczać przeniesienie się poza UE. Jeśli brytyjski system finansowy zsotanie wyłączony spod kurateli unijnej, niemiecki nadzór finansowy nie będzie miał nic do powiedzenia w sprawie nowej spółki. Brytyjczycy obawiają się, po ich wystąpieniu funt osłabnie, obroty na giełdzie zmaleją, a cena transakcji podczas połączenia zmieni się na ich niekorzyść.
ZOBACZ TEŻ: Połowa Polaków wyjeżdża na wakacje bez biura podróży
Zarobić na BREXICIE
Jednak nie wszystkich w Polsce smuci wizja BREXITU. Znany z mediów ekonomista prof. Krzysztof Rybiński założył w 2012 roku fundusz inwestycyjny Eurogeddon, licząc że strefa euro się rozpadnie. Od początku roku inwestujący w Eurogeddon zarobili już 9 procent, a w ciągu ostatniego miesiąca zysk wyniósł 4 procent. W obu tych okresach polski indeks giełdowy WIG20 spadał o ponad 5 procent. Po 4 latach strategia Rybińskiego, czyli liczenie, że główne indeksy giełdowe na naszym kontynencie (warszawski, franfurcki, paryski, europejski stoxx), a także wzrost cen złota i spadek cen obligacji kilku peryferyjnych krajów, zaczyna przynosić efekty.
Już kilka razy Eurogeddon był na fali, np. w chwilach zagrożenia upadkiem Grecji i jej wyjścia z UE czyli GREXITU. Jednak od początku istnienia notował spadki, przez 4 lata stracił już 50 procent wartości. Niektórzy liczą, że teraz będzie moment odbicia, jeśli rzeczywiście Brytyjczycy zadecydują o końcu przygody z Brukselą. Wtedy inwestorzy wręcz rzucą się na jednostki uczetnictwa w funduszu. Oczywiście jeśli będą mieli wolny 40 000 euro, bo taki jest minimalny próg wejścia.
Oprócz tego są jeszcze na polskim rynku trzy fundusze, zarabiające na spadkach - Quercus (tu musimy co najmniej 200 000 zł na zainwestowanie), Ipopema (160 000 zł) i najbardziej przystępny Altus (1000 zł). Wszystkie w tym roku zyskały, od 1,5 do 4,3 procenta.