Polacy nie chcą przechodzić na emeryturę. W pandemii pracują dłużej

Pandemia koronawirusa trwa ponad rok. Wiosną ubiegłego roku obawiano się ogromnego kryzysu gospodarczego wywołanego pandemią i lockdownem. Działalność wielu firm stanęła pod znakiem zapytania. Tym samy pojawiło się widmo wręcz grupowych zwolnień z pracy. Najbardziej zagrożoną grupę stanowiły osoby w wieku emerytalnym, które nabyły już praw do świadczenia z ZUS. W pierwszej fali to im najbardziej groziła utrata etatów, bo w przypadku zwolnień grupowych pracodawca w pierwszej kolejności rezygnuje ze świadczenia pracy właśnie przez te osoby, które mają prawo do innych świadczeń. Okazuje się jednak, że czarny scenariusz się nie sprawdza. Jak podaje "Rzeczpospolita", pracodawcy mimo epidemii nie zwalniają zatrudnionych z ukończonym wiekiem emerytalnym. Z najnowszych danych ZUS wynika, że w minionym roku na emeryturę przeszło 293 tys. osób, z czego 62 proc. złożyło wniosek o to świadczenie będąc dokładnie w wieku emerytalnym, prawie 25 proc. w ciągu roku od jego osiągnięcia, a pozostałe 13 proc. wstrzymało się z taką decyzją co najmniej rok od nabycia uprawnień. Już około 100 tys. osób rocznie wstrzymuje się z decyzją o przejściu na emeryturę pomimo nabycia uprawnień do świadczenia. Statystyki wskazują na to, że na dłuższą aktywność na rynku pracy decydują się kobiety. Skąd ta różnica? Wcześniejsze o pięć lat przejście na emeryturę oznacza dla pań dużo niższą emeryturę. Warto wspomnieć, że w tym roku nastąpiła rekordowa waloryzacja emerytur. Obecnie najniższe świadczenie to 1250,88 zł.