Polskie państwo wydaje za dużo? Ekonomista: wydajemy więcej niż średnia unijna

2025-10-02 15:28

Ciąć wydatki i nie podnosić podatków – mówi Marcin Zieliński, prezes i główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju. W programie „Pieniądze to nie wszystko” ekonomista krytykuje m.in. propozycję podniesienia podatku dla banków zwracając uwagę, że finalnie uderzy ona w zwykłych Polaków. Chce też ograniczenia transferów socjalnych w szczególności do bogatych osób.

Marcin Zieliński, główny ekonomista FOR, w granatowej marynarce i brązowym krawacie, siedzi na tle futurystycznego, niebiesko-zielonego ekranu z wzorami przypominającymi wykresy finansowe. O jego opiniach na temat wydatków państwa przeczytasz na Super Biznes.

i

Autor: Super Express Marcin Zieliński, główny ekonomista FOR, w granatowej marynarce i brązowym krawacie, siedzi na tle futurystycznego, niebiesko-zielonego ekranu z wzorami przypominającymi wykresy finansowe. O jego opiniach na temat wydatków państwa przeczytasz na Super Biznes.

Hubert Biskupski: Rząd przyjął projekt podwyższenia stawki podatku CIT dla banków. Dodam, że w pierwszych ośmiu miesiącach tego roku polski sektor bankowy odnotował ponad 33 miliardy złotych zysku. Politycy mówią, że to są nadmiarowe pieniądze, że warto się podzielić tymi pieniędzmi z obywatelami i że środki z podwyższonego CIT pójdą na obronność i służbę zdrowia.

Marcin Zieliński, prezes i główny ekonomista FOR: W argumentacji popierającej ten domiar, bo tak to należy określić, jest tyle aberracji, że nie wiem od czego zacząć. 30, 40, 50 miliardów - szczególnie w liczbach nominalnych - to kwoty które mogą wydawać się olbrzymie. Ale po pierwsze, dotyczą one całego sektora, a nie jednego banku. A po drugie, najważniejszym wskaźnikiem dla przedsiębiorstw jest rentowność. A ta dla banków jest na poziomie 15 procent. Czyli nie jest oszałamiająca.

Wiem, że są branże, gdzie stopa zwrotu jest znacznie większa, ale te zyski rosną rok do roku o kilkanaście procent.

To, że bankom teraz rosną zyski, wynika z tego, że w poprzednich latach zyski sektora bankowego były niskie.

Może wyjaśnijmy, czym są te banki i kto za nimi stoi. Że to niekoniecznie tylko dobrze zarabiający zarząd.

Politycy od lat mówią: zapłacą banki. Pamiętam jak kilka lat temu wprowadzano wakacje kredytowe. Wtedy premier Morawiecki mówił: "Zapłacą banki", bo trzeba kredytobiorcom ulżyć. Teraz wychodzi minister Domański i mówi: "Zapłacą banki". Jak się jednak przyjrzymy bliżej, bo to jest bardzo ważne, to się okaże, że wszystkie największe banki w Polsce są notowane na Giełdzie Papierów Wartościowych. Część z tych banków należy do grupy największych spółek i one trafiają do portfeli Otwartych Funduszy Emerytalnych, PPK i różnych innych programów emerytalnych.

Chce pan powiedzieć, że udziałowcami tych banków są zwykli Polacy?

Tak. Jak się okazuje, mniej więcej w połowie banki są w posiadaniu zwykłych ludzi, Polaków.

Wyjaśnijmy, że nie trzeba mieć bezpośrednio akcji banku. Wystarczy być członkiem OFE, IKE czy PPK.

Tak. W wyniku samej zapowiedzi wprowadzenia podatku bankowego przez ministra Domańskiego wycena tych należących do OFE zmniejszyła się o 8 miliardów złotych. Mamy 14 milionów członków OFE, co oznacza, że z przeciętnego konta OFE wyparowało ponad 500 zł. "500 minus" - tak powinien nazywać się ten program.

Powiedział pan o kosztach nie tak oczywistych dla przeciętnego zjadacza chleba. Ale są czy też mogą być koszty bezpośrednie – opłaty za prowadzenia konta, przelewy, kartę debetową czy kredytową, wypłatę gotówki. Czy istnieje groźba przerzucenia na nas tych kosztów po podniesieniu bankom CIT?

Ciężko mi stwierdzić, jaka będzie polityka banków. Policzyłem jednak, jakby to mogło wyglądało w przyszłym roku. Rząd zapowiada, że to będzie ponad 6,5 miliarda dodatkowych wpływów do budżetu. Dorosłych Polaków posiadających rachunek bankowy jest około 28 milionów, a to oznacza 230 zł na dorosłego Polaka posiadającego konto w banku. Czyli 20 zł miesięcznie więcej dodatkowych opłat. Ale to niekoniecznie muszą być opłaty. Jednym z najbardziej odczuwalnych bezpośrednich efektów wprowadzenia podatku bankowego w 2016 roku przez rząd Prawa i Sprawiedliwości było to, że właściwie od razu wzrosły marże kredytów o te 0,4 pkt proc.

Dobrze, to ja się teraz wcielę w ministra Domańskiego. Otóż staje on przed wyzwaniem, jakim jest gigantyczny deficyt budżetowy. No i możliwości są dwie, czyli podnoszenie podatków albo obniżanie wydatków. Jeżeli chodzi o obniżanie wydatków, wiemy, że nie ma woli politycznej. Jest strach związany z doświadczeniami z lat minionych i nic na to nie wskazuje, żeby te przynajmniej sztywne wydatki były cięte. Jeżeli zatem nie banki mają się podzielić swoimi zyskami, to skąd wziąć te pieniądze?

Deficyt całego sektora finansów publicznych na przyszły rok to jest około ćwierć biliona złotych. Wydatki na zbrojenia to niecałe 200 miliardów złotych. Z tego domiaru dla banków rząd ma uzyskać dodatkowe 6,5 miliarda złotych. Przecież to są zupełnie inne rzędy wielkości. To nie jest tak, że dzięki tej kwocie nagle ten deficyt znacząco się zmniejszy. Że nagle sfinansujemy z nich wydatki na zbrojenia. Państwo wydaje obecnie równowartość około połowy produktu krajowego brutto. To więcej niż Szwecja czy Dania – kraje, które słyną z bardzo wysokich wydatków publicznych. Wydajemy więcej niż średnia unijna. A nie jesteśmy na tym poziomie rozwoju co średnia unijna. Nie jesteśmy na tym poziomie rozwoju co Szwecja i Dania. Te wydatki stanowią obciążenie dla gospodarki. Moim zdaniem nie ma już przestrzeni do podnoszenia podatków. Dlatego trzeba ograniczać wydatki. Mamy absurdalną sytuację, że wiele z tych transferów socjalnych trafia do najbogatszych, bo nie ma żadnych kryteriów dochodowych na przykład w "800 plus". Niedawno Ministerstwo Finansów wygłosiło taką kuriozalną opinię, że wprowadzenie domiaru dla banków to sprawiedliwość społeczna. A czy sprawiedliwością społeczną można nazwać uszczuplenie środków zwykłych Polaków, którzy mają zgromadzone pieniądze na emeryturę w OFE?

Pieniądze to nie wszystko | Marcin Zieliński
Super Biznes SE Google News
QUIZ PRL. Marnotrawstwo i niegospodarność w PRL-u. Te absurdy z czasów PRL przebiły aferę KPO
Pytanie 1 z 15
Jaki system gospodarczy funkcjonował w PRL, sprzyjający marnotrawstwu?
QUIZ PRL. Marnotrawstwo i niegospodarność w PRL-u. Te absurdy z czasów PRL przebiły aferę KPO

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki