Koronawirus nie odpuszcza. Epidemia może trwać nawet przez rok. Tymczasem tylko miesiąc zawieszenia działalności klubów fitness sprawia, że branża ta traci mnóstwo pieniędzy. Z raportu „Klub nieczynny do odwołania”, opracowanego przez Federację Pracodawców Fitness wynika, że aż o 2,25 mld zł mogą się zmniejszyć przychody rynku fitness w 2020 r. w wyniku epidemii COVID-19.
ZOBACZ TAKŻE: Fitness gadżety w służbie zdrowia. Zobacz nowości technologiczne [ZDJĘCIA]
Zakładając bardzo optymistyczny wariant, mówiący o uruchomieniu klubów fitness przed 1 maja, szacuje się, że sumaryczne straty przychodów branży fitness będą stanowiły 1,65 mld zł w 2020 r., co przełoży się na spadek na poziomie 39% r/r. W przypadku zniesienia obowiązujących zakazów dopiero w maju przychód zmniejszy się już o 1,84 mld zł i będzie oznaczać utratę rocznych przychodów o ponad 43% wobec roku 2019.
Jeśli obowiązujące obecnie zakazy zostaną zniesione w kwietniu br., ale epidemia i związana z nią konieczność izolacji będą miały swoją drugą falę jesienią br. – tegoroczne zmniejszenie przychodów w branży fitness wobec roku 2019 przekroczy 53%, co będzie oznaczało spadek przychodów o co najmniej 2,25 mld zł.
Czy to oznacza, że przez koronawirusa kluby fitness znikną z rynku? Niektórym zapewne grozi taki scenariusz. Inne będą musiały zmienić charakter swojej działalności, ukierunkowując się głównie na działania on-line. Do sieci można przenieść treningi, pakiety treningów, oferty trenerów personalnych. Oczywiście to nie będzie równoznaczne z działalnością tradycyjną.
Zatem branża apeluje do rządzących, by w pakietach antykryzysowych uwzględniali także kluby fitness, które często są najemcami galerii handlowych.
W Polsce istnieje 10 tys. różnego rodzaju obiektów sportowych. Samych klubów fitness jest łącznie około 3,5 tys., zatrudniają one ponad 50 tys. pracowników. Z ich oferty korzysta ponad 4 mln Polaków.
"Super Express" znajdziesz TUTAJ