Unia stopniowo zaostrza limity emisji dla tlenków azotu i siarki, a także dla pierwiastków metali ciężkich zawieszonych w powietrzu (tzw. konkluzji BAT/BREF do dyrektywy o emisjach przemysłowych). Mają one zostać mocno wyśrubowane w ciągu najbliższych ośmiu lat.
Tymczasem Polska nie zamierza dostosować się do unijnych przepisów. Wiceminister energii Tchórzewski podczas EEC 2017 zapowiedział, że jeżeli UE nie zrobi dla Polski wyjątku, to Polska może odwołać się do Trybunału Sprawiedliwości.
Sprawdź także: Aż 100 miliardów mogą nas kosztować elektrownie
Jak czytamy we wtorkowym wydaniu „Rzeczpospolitej", sytuacja może doprowadzić do zamknięcia wielu polskich elektrowni. Na liście zagrożonych znalazły się m.in. elektrownie Bełchatów, Turów i Opole, które należą do PGE. Zagrożone zamknięciem są także położone w Hiszpanii i we Włoszech elektrownie, będące własnością Enela i Endesy (8,11 proc.), a także aktywa francuskiego EDF (8.03 proc.) oraz czeskich CEZ (6,5 proc.) i EPH (2,88 proc.).
Źródło: „Rzeczpospolita"