Wiele firm już teraz decyduje się na zwolnienia i grupowe redukcje etatów. Dotyczy to zarówno dużych, międzynarodowych spółek jak i mniejszych przedsiębiorstw. Wprowadzone przez rząd przepisy tarczy antykryzysowej maja za zadanie przede wszystkim ochronę miejsc pracy, nawet kosztem czasowo niższego wynagrodzenia pracowników.
Czytaj również: Kolonie w czasie epidemii. Jak zorganizować wypoczynek dla dzieci
Niestety, negatywny wpływ pandemii na rynek pracy jest już odczuwalny. Jak podaje "Rzeczpospolita" w wyniku obecnej sytuacji pracy nie ma ponad 1,5 mln osób. Co ważne, cześć z nich nie szuka obecnie zatrudniania dlatego też nie figurują w urzędach pracy jako bezrobotni. Oficjalne dane nie przedstawiają jeszcze dramatycznej sytuacji. Na koniec kwietnia w UP zarejestrowanych niespełna 966 tys. osób bez pracy, o 56 tys. więcej niż w marcu i niespełna 100 tys. więcej niż w grudniu. Według ustaleń "Rzeczpospolitej" w maju liczba ta mogła wzrosnąć o 60–100 tys.
Zobacz też: Nie będzie 1000 plus na wakacje? Nowa propozycja bonu 300 plus
- Od grudnia pracę straciło około 660 tys. osób, nieco ponad połowa z nich aktywnie szuka pracy, więc są bezrobotnymi w świetle standardowej definicji. Około 320 tys. z nich nie szuka zatrudnienia, więc zwykle zaklasyfikowalibyśmy ich jako nieaktywnych zawodowo” – tłumaczą autorzy Diagnozy+, projektu badawczego realizowanego wspólnie przez WZ UW oraz think-tanki CASE, GRAPE, IBS i CenEA.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj