Posiłki w szpitalach nadal szokują pacjentów. Ministerstwo Zdrowia umywa ręce

2017-10-21 17:00

Protesty lekarzy-rezydentów trwają. Do głodówki dołączyli przedstawiciele innych zawodów medycznych. Tymczasem głodować nadal w wielu szpitalach muszą – chcąc, nie chcąc  - pacjenci. Posiłki serowane im przez publiczne szpitale nie są bowiem ani sycące, ani zdrowe. W efekcie chorych z reguły dożywia rodzina. Czy na tym ma polegać publiczna służba zdrowia? Tymczasem Ministerstwo Zdrowia od wielu lat nic nie robi z problemem marnych posiłków, tłumacząc się, że odpowiedzialne za to są szpitale. Te zaś twierdzą, że oszczędności na jedzeniu wynikają ze słabego dofinansowania i na więcej nie mogą sobie pozwolić. Błędne koło się zamyka. A gdzie tkwi rozwiązanie?

Protestujący domagają się zwiększenia nakładów na służbę zdrowia do 6,8 proc. PKB w 3 lata, a nie jak proponuje rząd w wariancie rozłożonym na 8 lat. Chcą zarabiać 1,05 średniej krajowej i żądają renegocjacji przepisów ustawy o minimalnym wynagrodzeniu pracowników medycznych. Jednak to nie koniec problemów publicznej służby zdrowia w Polsce. Skala patologii jest znacznie większa, począwszy od czasu oczekiwania w kolejce do lekarza POZ (podstawowej opieki zdrowotnej - przyp.red.), tłumów pacjentów na SOR-ze, skończywszy na skomplikowanych operacjach, które powinny zostać przeprowadzone jak najszybciej, a czeka się na nie kilka lat. Bolączki nie kończą się jednak tylko na udzielaniu pomocy, która powinna być natychmiastowa i jak najlepszej jakości. Warto pochylić się nad tematem żywienia w szpitalach, które nadal pozostawia wiele do życzenia. Choć zdarzają się szpitale, które serwują ciepłe, domowe posiłki, zaspokajające głód chorych, przeważająca część z nich liczy na to, że pacjentów „dokarmi rodzina". Ministerstwo Zdrowia natomiast umywa ręce, ponieważ „nie jest podmiotem odpowiedzialnym za karmienie pacjentów". Kto odpowiada zatem za przysłowiowy chleb z masłem, serwowany na śniadania i kolacje chorym?

Warto przeczytać: Protest lekarzy rezydentów. Szydło chce ściągnąć lekarzy z Ukrainy

 

Niska wartość kaloryczna. Brak wartości odżywczych
Jakiś czas temu na Facebook'u pojawiło się zdjęcie opublikowane przez jednego z lekarzy Samodzielnego Publicznego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Ze zdjęcia wynika, że dzieci dostały na śniadanie chrupki kukurydziane, dwie kromki chleba, cienki kawałek ogórka, kawałek masła i słabej jakości szynki. Nie wiadomo, jakich wartości odżywczych miałaby dostarczać taka porcja, szczególnie dzieciom, które powinny zdrowo się odżywiać, ponieważ rosną i się rozwijają. Tym bardziej w wypadku choroby. Szpital nie udzielił nam odpowiedzi w sprawie tego posiłku.

Przeprowadzano kontrolę. Wnioski?
Najwyższa Izba Kontroli sprawdzała jakość żywienia w szpitalach, a wyniki kontroli opublikowano w 2009 roku. Dotyczyła lat 2004-2008 i wykazała, że „gospodarowanie pieniędzmi przeznaczonymi na wyżywienie pacjentów oraz czystość w szpitalach pozostawia wiele do życzenia", a pacjenci szpitali publicznych są źle odżywiani. Jak podkreśliła Izba, sytuację można zmienić stosunkowo niewielkim nakładem środków, ponieważ decydujący wpływ na jakość żywienia ma nie stan finansów placówki, ale organizacja pracy i właściwe zarządzanie wydatkami. Placówki przeznaczały wtedy na jedzenie średnio tylko 6 proc. wszystkich wydatków przeznaczanych na funkcjonowanie szpitala. Jakie były zastrzeżenia co do posiłków?
Chociaż posiłki w kontrolowanych jednostkach miały odpowiednią wartość kaloryczną, nie zapewniały odpowiedniej wartości odżywczej - w diecie stwierdzono stosowanie wędlin niskiej jakości, niedobory produktów zbożowych i nabiału, nadużywanie soli, nikłe stosowanie warzyw i owoców. Nie zapewniono też bezpieczeństwa mikrobiologicznego posiłków - w czterech szpitalach badania inspekcji sanitarnej wykryły zarówno w posiłkach, jak i na rękach personelu kuchni szczepy bakterii będących zagrożeniem dla zdrowia pacjentów! Przestarzały i nieefektywny był też system rozdzielania i przewożenia żywności - w niepodgrzewanych wózkach i ogólnodostępnych windach posiłki narażone były na wychłodzenie i zabrudzenie!
Co więcej: dyrekcje większości szpitali nie interesowały się żywieniem pacjentów. W pięciu szpitalach nie kontrolowano w ogóle jakości przygotowania ani rozdzielania posiłków, w dwóch nie zatrudniano dietetyków. Natomiast tam, gdzie byli zatrudnieni, kierowano ich często do prac pomocniczych lub administracyjnych...

Rzecznik Praw Pacjenta i Rzecznik Praw Obywatela bezradni
W 2016 roku Rzecznik Praw Obywatela, Adam Bodnar zwrócił się z pismem do ministra zdrowia, Konstantego Radziwiłła w sprawie „niewłaściwej jakości żywienia pacjentów". Zastrzeżenia pacjentów miały dotyczyć jakości i wielkości porcji pokarmowych, wychłodzenia posiłków podawanych „na ciepło", braku ich urozmaicenia, małej częstotliwości. W niektórych szpitalach był także problem ze sztućcami oraz brakiem wsparcia w przypadku problemów ze spożyciem posiłku.
Pytane przez nas biuro Rzecznika Praw Obywatelskich odpowiedziało jasno, że wystąpienie Rzecznika Praw Obywatelskich do Ministra Zdrowia nie spowodowało poprawy sytuacji w zakresie wyżywienia pacjentów w szpitalach.
- Minister Zdrowia nie podzielił zastrzeżeń Rzecznika w zakresie sposobu finansowania posiłków oraz ich jakości, kaloryczności, czy wielkości. W ocenie Rzecznika zachodzi konieczność zagwarantowania pacjentom posiłków, które nie tylko zaspokoją ich głód, ale będą również gwarantowały szybszy powrót do zdrowia. Korzystając z okazji zwracam się z uprzejmą prośbą o informowanie Rzecznika o przypadkach podawania posiłków, które – co należy podkreślić – niejednokrotnie naruszają nie tylko prawa pacjenta, ale również jego godność – wezwał w odpowiedzi dla portalu Super Biznes Piotr Mierzejewski, dyrektor Zespołu Prawa Administracyjnego i Gospodarczego w Biurze RPO.
Pytana o opinię p.o. Rzecznika Praw Pacjenta, Krystyna Barbara Kozłowska podkreśla, że w 2015 roku zwracała się z prośbą do Głównego Inspektora Sanitarnego, aby w ramach ogólnopolskiej akcji zlecił państwowym powiatowym inspektorom sanitarnym przeprowadzenie doraźnych kontroli żywności oraz jakości żywienia. Pismo wysłano także do wiadomości Dyrektora Instytutu Żywności i Żywienia, który także wskazał, że konieczne jest uregulowanie tego problemu w jednolitym akcie prawnym wydanym przez Ministerstwo Zdrowia. Według IŻiŻ powinien zostać nałożony wymóg zatrudnienia w szpitalach „odpowiednio wyszkolonego personelu, który zapewni właściwą organizację żywienia i stałe elementy kontroli jego jakości."
Rzecznik Praw Pacjenta występowała do ministra zdrowia w lutym 2016 roku i w sierpniu 2016 roku prośbą o podjęcie prac legislacyjnych zmierzających do unormowania kwestii żywienia pacjentów w szpitalach, na poziomie aktu prawa powszechnie obowiązującego oraz rozstrzygnięcie problemu przeprowadzenia ewentualnych kontroli w podmiotach leczniczych.
O opinię poprosilśmy także Instytut Żywności i Żywienia oraz Główny Inspektorat Sanitarny. Nadal czekamy na odpowiedź.

Sprawdź również: Rząd chce, aby lekarze stażyści zarabiali 1550 zł na rękę! [PROTEST LEKARZY]

 

Ministerstwo Zdrowia umywa ręce
W odpowiedzi do pisma przekazanego przez RPO, Ministerstwo Zdrowia ustosunkowało się jesienią 2016 roku. Wynika z niego, że wyżywienie jest częścią świadczenia zdrowotnego w szpitalu i tym samym to placówka jest zobowiązana w ramach umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia do zapewnienia pacjentom wyżywienia adekwatnego do stanu zdrowia, a nadzór nad tym procesem to zadanie oddziałów wojewódzkich Funduszu i odpowiednio Prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia.
W praktyce jednak brak kontroli i brak regulacji, które nadzorowałyby dyrekcje szpitali w zakresie żywienia pacjentów. A to najczęściej oznacza, że chcą oszczędzać akurat na jedzeniu - choć wbrew pozorom taniej, często również oznacza smaczniej. Natomiast ani prawo polskie, ani prawo unijne w chwili obecnej nie reguluje jakości żywienia pacjentów w szpitalach.
Ministerstwo Zdrowia podkreśla, że brak takiego aktu nie daje podstaw szpitalowi do swobodnego oznaczenia zasad żywienia w tych szpitalach. Resort tłumaczy się, że gdyby „wypracować standardy w zakresie żywienia pacjentów spowodowałoby to konieczność opracowania ogromnej ich liczby, bowiem każda choroba, a także każde jej stadium wymaga innego rodzaju żywienia". Co oznacza mechanizm: lekarz lub ewentualnie dietetyk decyduje czy przepisać specjalną dietę pacjentowi, a jeśli nie to pacjentowi przysługuje standardowe wyżywienie, serwowane tego dnia w szpitalu. Nikogo nie interesują uczulenia na konkretne produkty, gluten czy alergie pokarmowe. Natomiast „ilość, zawartość i kaloryczność powinna odpowiadać zasadom prawidłowego żywienia przeciętnego człowieka w danym wieku". Czy zatem odpowiada? Resort przypomina, że o stawkach żywieniowych decydują kierownicy podmiotów. To oznacza, że z reguły oszczędzają na jedzeniu, wychodząc z założenia, że chorych dożywiają rodziny!

Przeczytaj także: Protest lekarzy. Abp Hoser: jako młody lekarz też zarabiałem głodową pensję

 

Problem nie do rozwiązania?
Głównym problemem pozostaje zatem fakt, że nie ma odgórnych norm, ile szpitale muszą przeznaczać na posiłki dla pacjentów. Tymczasem dzienna stawka żywieniowa w optymistycznym wariancie w szpitalu to ok. 6-10 złotych. Większym luksusem mogą cieszyć się za to więźniowie, którzy mogą poprosić o specjalny posiłek nie tylko ze względów zdrowotnych (np. lekkostrawny czy dla cukrzyków), ale również z powodów religijnych czy kulturowych. To znaczy, że mogą zażądać na przykład diety wegetariańskiej lub wegańskiej. Takiej zależności w szpitalu nie ma: jeśli ktoś nie je mięsa, nie zje szynki albo masła serwowanych mu do kanapki.

Dane również nie działają na korzyść szpitali. Jak wynika z raportu Polskiego Towarzystwa Pozajelitowego i Dojelitowego, co trzecia osoba, która trafiła do szpitala była niedożywiona na tle chorobowym. Co więcej jednak, ponad 70 proc. zostało wypisanych z domu z objawami niedożywienia. Co więcej, szpital ma obowiązek wypisując pacjenta ze szpitala ocenić stan odżywienia chorego. Jeśli tego nie zrobi, nie tylko placówce grożą kary finansowe, ale nawet zerwanie kontraktu z NFZ.

Polecamy: Protest lekarzy: Rezydenci pokazują, ile naprawdę zarabiają [PASKI Z WYPŁATAMI]

To wszystko sprawia, że nad resortem zdrowia powinny zebrać się czarne chmury nie tylko ze względu na niskie płace początkujących lekarzy, ale również ze względu na marne żywienie pacjentów. Na razie jednak nie widać, aby cokolwiek robiono w tej sprawie lub chociaż miano zamiar podjąć odpowiednie kroki. Liczyć więc nadal można na znajomych i rodzinę, którzy przychodząc z wizytą przyniosą przysłowiową drożdżówkę i pomarańcze - albo na łut szczęścia, że trafi się na szpital, który akurat na jedzeniu nie oszczędza...

_______

Na koniec warto obejrzeć galerię zdjęć, która pokazuje, jakie dania są serwowane w polskich placówkach. Choć nie wszystkie posiłki szokują, z reguły nie jest to porcja, która pozwoli stanąć pacjentowi na nogi.

[Źródło zdjęć: Facebook/ Posiłki w szpitalach /Jedzenie w szpitalach]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze