Zaczęło się od zwykłego rodzinnego konfliktu. Córka nie zdała w terminie egzaminów, a ojciec postanowił ukarać ją obniżając kieszonkowe. Tyle, że Włoszka nie należała do osób pokornych. Zamiast wykazać skruchę, przedstawiła konkretne żądania wobec ojca. Chodziło jej o otrzymywanie od niego 2577 euro miesięcznie. Taka suma wyszła jej, gdy podsumowała wydatki na jedzenie, naukę oraz na rozrywki i wyjazdy w czasie wolnym od studiów.
Zobacz też: jak rozliczyc delegację służbową
Podstawa do oskarżenia ojca okazał się obowiązek płacenia alimentów, które przyznano mu wyrokiem sądu. Na nic zdały się tłumaczenia ojca. To, że oprócz kieszonkowego płaci za lekarstwa córki, tankuje jej auto i utrzymuje dom.
Czytaj też: Przełom w prawie pracy. Nie wolno zwolnic pracownika za...
Sąd rację przyznał córce. Choć jej żądania okroił do 500 euro miesięcznie. Marnym pocieszeniem jej fakt, że suma przyznana przez sąd jest pięciokrotnie niższa niż ta której domagała się 26-latka. Dobrze chociaż, że w uzasadnieniu uwzględniono, że ojciec ma prawo stosować wobec dziewczyny metody wychowawcze.
źródło:tvn24bis.pl