„Super Express”: Czy banki wykorzystują swoją pozycję i zarabiają nieprzyzwoicie dużo na osobach, którym udzieliły kredytów?
Tomasz Chróstny: – Pamiętajmy, że banki są instytucjami zaufania społecznego. One żyją z tego, że od części konsumentów pozyskują kapitał w zamian za procent i lokują go w produktach, na których zarabiają, w kredytach i pożyczkach. Jest to branża, która odgrywa ogromną rolę w gospodarce, ale ma też duże obowiązki względem akcjonariuszy i obowiązek odpowiedzialności społecznej.
– I banki wykazują tę wrażliwość społeczną?
– Widzę duży rozjazd między kosztami pozyskania przez banki kapitału, czyli depozytami, a zyskami pochodzącymi z kredytów. Ta różnica jest ogromna. Nie powinna więc dziwić krytyka, z którą dziś spotykają się banki.
– Jak to zmienić?
– Dużą rolę do odegrania w tej kwestii mają: rząd, UOKiK i KNF, które mogą dyscyplinować banki. Zdajemy sobie sprawę, pod jaką presją finansową są gospodarstwa domowe. Widzimy, jak wielkim obciążeniem dla konsumentów są kredyty hipoteczne. Mnie mocno boli, że przez 30 lat wolnej Polski sektor bankowy nie wypracował rozwiązań, a nawet torpedował te, które miały zapewnić przejście na stabilne finansowanie polityki mieszkaniowej, na kredyty hipoteczne oparte o stałą stopę. I nie mówię tu o stałej stopie w oparciu o obecne bardzo wysokie oprocentowanie, ale o takim poziomie, jaki jest w innych krajach UE. Są kraje, gdzie wieloletni kredyt hipoteczny ze stałą stopą oprocentowany jest na poziomie 1,5–2 proc.
– A w Polsce na 10 proc.
– Niestety, tak. I to w sytuacji, kiedy mieszkanie czy dom stanowi jeden z podstawowych elementów bytowych. Banki powinny wykazać się refleksją i wypracować właściwe rozwiązanie. Są kraje, gdzie 98 proc. kredytów hipotecznych jest udzielanych na atrakcyjnych warunkach w oparciu o stałą stopę.
– W porównaniu z dojrzałymi rynkami czy nawet takimi Węgrami możemy mówić o swoistej patologii panującej u nas. Co jest takiego specyficznego w polskim rynku bankowym, że przez 30 lat nie wypracował bezpiecznej oferty dla kredytobiorców?
– Warto to przeanalizować. Trzeba by posadzić kilku bankowców z długim stażem, aby sami opowiedzieli, co poszło źle, że tego typu produkty nie są oferowane. Sektor bankowy przez lata opóźnia bądź torpeduje różne propozycje – listy zastawne i modele zmiany systemu. Być może to wynikało z wygody. No i przynosiło duże korzyści. Pamiętajmy, że przez wiele lat mieliśmy wysokie stopy procentowe. Mogę powiedzieć, że od kilku tygodni wspólnie z KNF bardzo konkretnie rozmawiamy z sektorem bankowym. To okazja dla branży, by powiedziała, czego oczekuje, oczywiście poza likwidacją podatku bankowego, który według nich nie pozwala rozwinąć skrzydeł. My zaś jesteśmy gotowi dostarczyć wsparcia, bo to jest w interesie Polaków.
– Czy w trakcie tych spotkań rządu, KNF, UOKiK z sektorem bankowym dostrzegacie zrozumienie po drugiej stronie? Czy skończy się na „siłowym” rozwiązaniu?
– Te dyskusje odbywają się pod patronatem premiera Mateusza Morawieckiego. On na każdym ze spotkań podkreśla, że sektor powinien skupić się na własnych klientach i wykazać odpowiedzialnością. Bo ta odpowiedzialność w dłuższej perspektywie przyniesie większe korzyści. Ale otwartość, wrażliwość uczestników rynku jest bardzo różna. My jako UOKiK jesteśmy gotowi dostarczać wsparcia. Wiemy, że konsumenci są w trudnym położeniu. A część z nich nie dostała jeszcze aktualizacji harmonogramu spłat z nowymi, wyższymi ratami.
– Kiedy zobaczymy efekty tych rozmów?
– Efekt legislacyjny dotyczący wsparcia kredytobiorców, m.in. wprowadzający wakacje kredytowe, już widać, bo powstał projekt.
– Tak, rząd ma cztery propozycje wsparcia kredytobiorców, ale nie ma wśród nich tej, o której pan mówi, czyli zobligowania banków do udzielania kredytów o stałej niskiej stopie procentowej na długi okres. Od strony formalnej banki taką ofertę muszą mieć i mają – na 9–10 proc. Mówiąc delikatnie, nie jest ona kusząca.
– To ważny krok, że banki mają obowiązek oferowania kredytów o stałym oprocentowaniu, chociaż powinno to się zadziać dużo wcześniej. Zmiana systemu wymaga m.in. stworzenia nowych narzędzi zabezpieczenia tego typu produktów finansów. Duża w tym rola państwa, bo warto pamiętać, że to element polityki mieszkaniowej. Zwłaszcza dla osób o niższych dochodach, o niższej zdolności kredytowej, kredyt na stałą stopę, ale o dużo niższej niż obserwujemy wysokości stałej stopy procentowej, powinien być podstawowym produktem.
Rozmawiał Hubert Biskupski