Wchodzące w życie od 1 stycznia 2011 roku przepisy zakładają, że od tego dnia każdy, kto nabędzie prawo do emerytury, aby móc z niego korzystać, będzie musiał rozwiązać umowę o pracę. W przeciwnym przypadku jego świadczenie zostanie zawieszone. Teoretycznie już następnego dnia może zatrudnić się na nowo, ale oczywiście pod warunkiem, że pracodawca go przyjmie. Natomiast ci seniorzy, którzy już wcześniej dorabiali do swoich świadczeń, czas na rozwiązanie umowy będą mieć do końca września 2011 roku. Według szacunków w Polsce jest ok. 60 tys. takich osób.
Dlaczego prezydent od razu nie skorzystał z prawa weta? Odpowiedź jest prosta. Przepisy dotyczące emerytów to tylko niewielki fragment ustawy o finansach publicznych uchwalonej przez Sejm. Prezydent nie mógł zanegować jej w całości, bo zagroziłoby to przyszłorocznemu budżetowi państwa.
Prezydent szykuje ustawę
Zamierza jednak skorzystać z uprawnienia do składania własnego projektu ustawy, który przywróci emerytom prawo do pracy.
- Rozważam złożenie projektu odpowiedniej ustawy, która sprawi, że pracujący emeryci nie będą musieli zwalniać się z pracy. Takie rozwiązanie wydaje mi się po prostu sprawiedliwe - zdradził "Super Expressowi" prezydent.
Pomysł głowy państwa podoba się związkom zawodowym. - Inicjatywę prezydenta należy ocenić pozytywnie. Powinniśmy dążyć do tego, aby jak najwięcej osób pracowało, dopóki będą tego chcieć i miały zdrowie - mówi Jan Guz (54 l.), przewodniczący OPZZ. Projekt ustawy autorstwa Bronisława Komorowskiego ma trafić do Sejmu w najbliższych tygodniach.