Sytuacja frankowiczów i generalnie kredytobiorców pogarsza się. Wraz ze wzrostem stóp procentowych rosną raty kredytów. Tymczasem frankowicze mają światełko w tunelu. Od miesięcy trwa sądowy spór frankowiczów z bankami. Jak podaje "Rzeczpospolita", według danych Związku Banków Polskich w sądach toczy się teraz około 70 tys. spraw, czyli 17 proc. kredytobiorców posiadających czynne umowy tego typu zakwestionowało ich postanowienia. Miesięcznie spory wytacza po 4–5 tys. kolejnych powodów. Przeciwko dziewięciu giełdowym bankom z GPW toczyło się na koniec września 53 tys. spraw.
Tymczasem banki w wielu przypadkach pozostają nieugięte i same wytaczają działa przeciwko kredytobiorcom. Coraz częściej banki pozywają klientów kwestionujących legalność umów hipotek frankowych. Jak podaje dziennik, Bank BPH domaga się w ten sposób nie tylko udostępnionego na początku umowy kapitału, ale także opłaty za korzystanie z niego w razie unieważnienia przez sąd umowy. Robi tak nawet w przypadkach, gdy nie ma jeszcze prawomocnego wyroku w pierwotnej sprawie. Pozwy ma wytaczać też Raiffeisen, zapowiadało je Millennium. Getin Noble na razie wzywa do zapłaty, domagając się tylko zwrotu kapitału. mBank wysyła wezwania do zapłaty niektórym frankowiczom, którzy złożyli pozew.
Sytuacja jest na tyle niepokojąca, że jak podaje "Rzeczpospolita", Prokuratura Krajowa skierowała pismo do wszystkich prokuratur regionalnych, w którym zachęca prokuratorów do wzięcia w obronę kredytobiorców frankowych i przyłączenia się do spraw sądowych, które wytaczają banki.