To efekt interpretacji przepisów przez urząd skarbowy, który odpowiedział w ten sposób na pytanie kobiety zarabiającej na prostytucji. Wystąpiła ona z prośba do skarbówki, aby potwierdzić, że uzyskane przez nią dochody nie podlegają PIT.
Kobieta chciała mieć pewność, gdyż zarobione za zarobione pieniądze postanowiła w gotówce kupić mieszkanie. Bała się jednak, że podpisując umowę kupna, będzie zmuszona zapłacić zaległy podatek dochodowy. Fiskus zgodził się w najnowszej interpretacji, że od pieniędzy uzyskanych z prostytucji nie płaci się podatku.
Ale kobieta musiała jednak udowodnić, że rzeczywiście prostytucja jest jej sposobem zarobkowania. - Dowodem tego są anonse na portalach usług towarzyskich z jej zdjęciem i numerem telefonu oraz opłaty za hotele i najem hoteli i mieszkań, gdzie spotyka się z klientami. To jedyne źródło jej zarobków, które gromadzi na rachunku bankowym - podaje serwis rp.pl.
- Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uznał jej stanowisko za prawidłowe. Przypomniał, że zgodnie z art. 2 ust. 1 pkt 4 ustawy o PIT przepisów ustawy nie stosuje się do przychodów wynikających z czynności, które nie mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy. Zgodnie z art. 58 § 2 kodeksu cywilnego nieważna jest czynność prawna sprzeczna z zasadami współżycia społecznego - czytamy dalej.
Jeden z cytowanych przez rp.pl ekspertów podatkowych przypomina jednak, że w razie postępowania kontrolnego podatnik musi co najmniej uprawdopodobnić źródło pochodzenia swoich dochodów. Jeśli tego nie zrobi, zapłaci 75 proc. podatku od nieujawnionych źródeł przychodu.
Sprawdź też: Seksbiznes na świecie. W Chinach prostytutki pracują za miskę ryżu
Czytaj również: Oferował seks-wakacje z własną dziewczyną za 20 tys. zł! Prostytucja na Allegro?
Zobacz także: Jak zrobić biznes na... brudnej damskiej bieliźnie
Źródło: rp.pl