Oficjalnie działalność gospodarcza, w praktyce obejście Kodeksu pracy
Oferta pracy „w oparciu o kontrakt B2B” to nic niezwykłego na portalach rekrutacyjnych. Dlaczego to się opłaca pracodawcy? Może zaoszczędzić na formalnościach, nie musi mieć działu kadr. Zatrudniony co miesiąc wystawia fakturę. Na tym obowiązki pracodawcy się kończą. Po stronie zatrudnionego oznacza to zestaw formalności takich jak indywidualna księgowość, opłacanie składek na ZUS, zaliczek na PIT oraz osobiste wpłacanie fiskusowi podatku VAT.
Inicjatywa określana jako „test przedsiębiorcy” zakładała weryfikację, czy struktura wystawianych faktur nie wskazuje na „fikcyjną” działalność gospodarczą, będącą realnie pracą na etacie.
Według nieoficjalnych ustaleń, nowy rząd chce się z tego wycofać. Jednak jakaś forma uprawnień do weryfikacji kontraktów B2B przypadnie Państwowej Inspekcji Pracy.
Unia Europejska krytyczna wobec omijania Kodeksu pracy
Kodeks pracy przyznaje szereg praw wszystkim zatrudnionym. Przykładowo, płatne urlopy i ochrona przed mobbingiem. Jednak Kodeks pracy nie ma zastosowania do umów śmieciowych oraz kontraktów B2B. To jest legalny sposób na obejście prawa, który może powodować dyskryminację.
Zagadnienie zostało dostrzeżone przez Brukselę. Niewykluczone, że w przewidywalnej przyszłości powstanie unijna dyrektywa ograniczająca nadużywanie umów śmieciowych. Kontrakty B2B mogłyby zostać „wzięte na warsztat” w pakiecie. Co prawda, taka forma zatrudnienia nie zabiera składek na ZUS niczym umowa o dzieło. Jednak zatrudnieni są formalnie pozbawieni ochrony ze strony Kodeksu pracy.
Nowy rząd doskonale rozumie klimat panujący w Brukseli. Nie wiadomo jakie rozwiązania zostaną przyjęte, jednak wspomniana kwestia nie może być dłużej uznawana za nieistniejącą. Rezygnacja z testu przedsiębiorcy, przynajmniej na jakiś czas, jest ulgą dla pracodawców zatrudniających wszystkich w oparciu o działalność gospodarczą.