W kwietniu wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak rekomendował rządowi podpisanie umowy na modernizację polskie armii z Francuzami z Airbus Helicopters na dostawę 50 śmigłowców oraz z Amerykanami na dostarczenie sześć baterii rakiet przeciwlotniczych i przeciwrakietowych.
Zobacz koniecznie: PZL Mielec protestuje przeciwko decyzji MON
Decyzja ta nie oznacza, że obie firmy otrzymają zlecenie. Na razie zakwalifikowały się do fazy testów. Nowy sprzęt zostanie zakupiony w ramach akcji modernizacyjnej polskiej armii na lata 2013-2022.
Decyzja MON wywołała oburzenie w Polsce, szczególnie krytykowano wybór dostawcy śmigłowców z Francji - zamiast skorzystać z rodzimej produkcji w zakładach lotniczych w Mielcu oraz Świdniku. Strona rządowa przekonywała, że polskie firmy nie spełniły wymogów formalnych, a poza tym Airbus Helicopters ma też kupić Wojskowe Zakłady Lotnicze w Łodzi, gdzie maszyny mają być serwisowane i montowane.
Sprawdź również: 34 mld zł na modernizację polskiej armii. Kontrakt dla USA i Francji
Okazuje się jednak, że Polsce przypadnie niewielka część tego tortu. Francuska prasa informuje, że "montaż śmigłowca, który będzie odbywał się w Polsce, stanowi jedynie niewielką część przemysłowej wartości dodanej, rzędu 5-10 proc.". Francuskie związki zawodowe domagają się, aby "aby prace o dużej wartości dodanej nie były zlecane podwykonawcom" oraz postulują aby "zyski związane z podwykonawstwem przy produkcji śmigłowca" wracały do "spółki dominującej i być reinwestowane w badania i rozwój oraz nowe programy".