Skala problemu
Według danych Toy Association, około 80 proc. zabawek sprzedawanych w USA pochodzi z Chin. W zeszłym tygodniu prezydent Trump ostrzegał Amerykanów, że jego wojna handlowa z Chinami może sprawić, że "lalki będą kosztować kilka dolarów więcej" - wygląda na to, że znacznie nie doszacował skali podwyżek. Mattel, jako jeden z największych producentów zabawek na świecie, przewiduje, że wprowadzone przez Trumpa cła w wysokości 145 proc. na towary z Chin będą kosztować firmę około 270 milionów dolarów rocznie - i to zanim wdrożone zostaną jakiekolwiek środki zaradcze. Cena lalki Barbie w stroju kąpielowym w sieci Target właśnie wzrosła o 42,9 proc. - z około 10,50 do 14,99 dolara.
Reakcja Mattela
W obliczu rosnących kosztów firma Mattel podjęła kilka strategicznych decyzji:
- Dywersyfikacja łańcucha dostaw poza Chiny, aby zmniejszyć zależność od produkcji w tym kraju
- Podniesienie cen produktów na rynku amerykańskim
- Relokacja produkcji do innych krajów - firma obecnie produkuje w siedmiu różnych państwach
Prezes Mattela, Ynon Kreiz, zapowiedział ambitny plan redukcji zależności od produkcji w Chinach. Do 2025 roku udział Chin w globalnej produkcji firmy ma spaść poniżej 40 proc., do 2026 roku import z Chin ma zostać ograniczony do mniej niż 15 proc., a do 2027 roku - do mniej niż 10 proc. Już teraz Mattel przenosi produkcję około 500 zabawek do innych krajów.
Co ciekawe, mimo wysokich ceł na produkty z Chin, Mattel nie planuje przenosić produkcji do Stanów Zjednoczonych. Kreiz otwarcie przyznał w wywiadzie dla CNBC, że nawet przy obecnych wysokich cłach produkcja poza USA wciąż będzie bardziej opłacalna. Jak stwierdził: "Uważamy, że produkcja w krajach, w których możemy działać efektywniej, to najlepszy kompromis". Dodał również, że firma zamierza nadal projektować i rozwijać produkty w USA, ale wytwarzać je tam, gdzie jest to ekonomicznie uzasadnione.
W obliczu niepewności rynkowej Mattel dołączył do grona firm, które wstrzymały prognozy finansowe na cały 2025 rok. Jako główny powód wskazano trudność w przewidywaniu wydatków konsumenckich, szczególnie w kluczowym okresie świątecznym. Eksperci rynkowi podkreślają, że takie decyzje zwykle budzą niepokój i mogą zniechęcać potencjalnych inwestorów.
Konsekwencje dla konsumentów
Jeśli obecna wojna handlowa będzie się przedłużać, istnieje realne ryzyko, że kolekcje lalek Barbie i inne zabawki mogą stać się luksusem dla wielu amerykańskich rodzin. Mimo to, prezes Mattela zapewnił inwestorów, że 40-50 proc. produktów firmy nadal będzie kosztować poniżej 20 dolarów. Jednocześnie Kreiz wezwał do globalnego zniesienia ceł na zabawki, argumentując, że "brak ceł oznacza większy dostęp dzieci i rodzin do zabawy".
Sytuacja ta pokazuje, jak polityka handlowa na najwyższym szczeblu może bezpośrednio wpływać na codzienne życie konsumentów, w tym przypadku - dostępność zabawek dla dzieci. Pozostaje pytanie, czy wyższe ceny Barbie i innych zabawek wpłyną na decyzje wyborcze amerykańskich rodzin w przyszłości.