QUIZ PRL. Wakacje w PRL. O czym nie mówią podręczniki do historii?
W PRL już samo dostanie się na upragniony wypoczynek było wyzwaniem. Kolejki po skierowanie na wczasy niczym po złote jabłka w ogrodzie Hesperyd – długie, kręte i pełne nerwów. A gdy już udało się zdobyć ten skarb, rozpoczynała się odyseja poszukiwania wolnego miejsca w autokarze lub pociągu. Podróż niczym z "Mad Maxa" – tłumy, hałas, zapachy... no i obowiązkowe kanapki z pasztetem oraz gotowane jajka ("Jak zjeść jajka, gdy sól jest w walizce na dnie?"), żeby głód nie dopadł w trasie.
Na miejscu witał nas ośrodek wczasowy skromnie wyposażony, luksusem była umywalka w pokoju (ale to norma europejska w drugiej połowie XX w.), często było to miejsce w domku kempingowym i ten charakterystyczny zapach, który mieszał się z aromatem smażonego schabowego z ziemniakami i mizerią w śmietanie. Ale cóż tam! Ważne, że było gdzie spać i co jeść. No i oczywiście – plaża! Woda, słońce, piasek... i kolejki do szatni, pryszniców i lodów włoskich. A wieczorem? Dancing niczym z "Tańca z gwiazdami" – dyskoteka z muzyką disco, po której tańczyliśmy do białego rana, choć nogi bolały jak po maratonie.
Głównym filarem wakacji w PRL-u były wczasy organizowane przez Fundusz Wszasów Pracowniczych. Wczasy FWP cieszyły się dużą popularnością, oferując tanie i zorganizowane wyjazdy dla pracowników i ich rodzin. Pobyt w ośrodkach wczasowych wiązał się z określonymi regulaminami i schematami. Posiłki odbywały się w stołówkach o wyznaczonych godzinach, a wieczorami organizowano wspólne gry, potańcówki i seanse filmowe. Takie PRL-owskie all inclusive. Chociaż warunki nie zawsze były luksusowe, dwutygodniowe wczasy pracownicze były dla wielu osób wymarzonym urlopem, dającym szansę na odpoczynek od codziennych obowiązków.
Wakacje w PRL-u to nie tylko wspomnienia z wczasów. To również te z trzytygodniowych kolonii i obozów nad jeziorem, gdzie bawiliśmy się w berka i chowanego, jedliśmy kiełbasę z ogniska i śpiewaliśmy harcerskie piosenki. To wycieczki w góry z plecakiem pełnym prowiantu (obowiązkowo w plecaku konserwa turystyczna) i zdobywanie szczytów niczym himalajscy wspinacze. To leniwe popołudnia na działce przy porzeczkowym kompocie i grach planszowych. I te wieczorne ogniska z opowieściami o duchach i strachach.
Wakacje w PRL-u może nie były luksusowe, ale z pewnością były niezapomniane. Chociaż dzisiejsze wakacje oferują znacznie więcej możliwości i swobodę, wakacje w PRL-u na zawsze wpisały się w historię polskiego społeczeństwa.
QUIZ PRL. Wakacje w PRL. O czym nie mówią podręczniki do historii?
Listen on Spreaker.