Eksperci spedziewali się, że Fitch pójdzię śladem innych agencji - w styczniu Standard & Poor's nieoczekiwanie obniżył nasz rating, w maju natomiast na obniżenie naszej prespektywy zdecydowała się agencja Moody's. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to zakładał, na ten sam krok zdecyduje się Fitch - obniży jedynie perspektywę ratingu ze „stabilnej” do „negatywnej”, zaś sam rating utrzyma na tym samym poziomie.
Czytaj również: Tak powstaje rating finansowy kraju
Utrzymanie i ratingu, i perspektywy na niezmienionym poziomie to pozytywne zaskoczenie. Zdaniem Fitch taka ocena odzwierciedla m.in. solidne fundamenty makroekonomiczne polskiej gospodarki. Agencja zwraca jednak uwagę na ryzyko związane z ewentualnym przewalutowaniem kredytów frankowych: "Rozwiązanie, które byłoby zbyt kosztowne dla banków, naraziłoby stabilność finansową".
Fitych spodziewa się, że deficyt w 2016 r. wyniesie 2,8 proc. PKB i 3 proc. PKB w 2017 r. oraz że dojdzie do stopniowego zacieśnienia fiskalnego i obniżenia deficytu do 2,9 proc. w 2018 r. W ocenie agecni w bieżącym roku wzrost gospodarczy wyniesie 3,2 proc., a w przyszłym 3,3 proc., co będzie zasługą konsumpcji prywatnej oraz zwiększonych prorodzinnych wydatków rządowych. Jako ryzyko dla tej prognozy wskazano popyt zewnętrzny, zwłaszcza po referendum dot. Brexitu. Fitch zwrócił bowiem uwagę, że 6 proc. polskiego eksportu generuje wymiana ze Zjednoczonym Królestwem.
Zobacz także: Czy pójdziemy w ślady Grecji? Opozycja zaniepokojana decyzją Moody’s
Dzięki utrzymaniu ratingu nasz kraj pod względem wypłacalności jest postrzegany wyżej niż Hiszpania, Włochy czy Słowenia. Degradacja jednak uplasowałaby nas także pomiędzy takimi krajami jak: Islandia, Meksyk, Peru czy Tajlandia.
Źródło: PAP, money.pl, oprac. MK