Przyzwyczailiśmy się do tego, że ministrowie rezygnują ze stanowisk w obliczu klęski. Z tej reguły wyłamał się szef greckiego resortu finansów Janis Warufakis, który zrezygnował ze stanowiska, mimo że Grecy zagłosowali tak, jak ich do tego namawiał. We wczorajszym referendum aż 61 proc. głosujących opowiedziało się przeciwko dalszym cięciom budżetowym, których wymagali od ich kraju pożyczkodawcy.
ZOBACZ TEŻ: Grecy powiedzieli zdecydowane „NIE” pomocy zagranicznej
W sumie decyzja Warufakisa nie powinna zaskakiwać, bo od dawna uważany jest on za polityka działającego niestandardowo. Sam siebie nazywał „nieobliczalnym marksistą”, a kredytodawców oskarżał o „terroryzm”. Wygląda więc na to, że jego rezygnacja to ukłon w stronę nieprzepadających za nim europejskich partnerów.
Kto zastąpi Warufakisa
Choć Warufakis odchodzi, wciąż obstaje przy swoim, twierdząc, ze Grecy podjęli słuszną decyzję. Uważa, że Grecy wystąpili przeciwko „niewoli zadłużenia”, ale ich referendalne „nie” przerodzi się w „tak dla łagodniejszego programu oszczędnościowego”. „Będę nosił nienawiść kredytodawców z dumą” - podkreśla b. grecki minister. Kto zostanie jego następcą? Według doniesień agencji informacyjnych ma być to Euklid Cakalotos, główny grecki negocjator z zagranicznymi wierzycielami.
Źródło: Money.pl