- Myślę, że [zmiany - red.] mogłyby wejść w życie od 2018 r. To jest jednak na tyle dużo czasu, że pozwala nam na dodatkowe dostosowania po stronie wydatkowej i dochodowej budżetu. Roczny koszt zmian to ok. 10 mld zł i warto poszukać na to pieniędzy. Oczywiście do tego dołoży się jeszcze ubytek dochodów z VAT, bo od 2017 r. spadną stawki, ale część pieniędzy wróci do budżetu dzięki większej konsumpcji. Resztę będziemy musieli znaleźć albo dzięki rosnącemu PKB, albo kosztem innych wydatków - powiedział w w rozmowie z "Pulsem Biznesu" szef resortu finansów Mateusz Szczurek.
Zobacz również: PO kusi obietnicami: Likwidacja ZUS i NFZ, niższy VAT i koniec ze śmieciówkami
Przypomnijmy, że partia premier Ewy Kopacz zaproponowała m.in. wprowadzenie jednolitego kontraktu na pracę oraz likwidacji obecnej skali PIT i składek odprowadzanych do NFZ i ZUS. - W ten sposób likwidujemy zachęty podatkowe zarówno po stronie pracodawców, jak i pracowników do pozostawania na tzw. umowach śmieciowych. Znacznie zmniejszamy obciążenia podatkowe na rynku pracy, co ułatwi wejście na ten rynek młodym ludziom, ograniczy wielkość szarej strefy, i będzie realnym wsparciem dla rodzin najmniej zarabiających, czyli będących na początku skali podatkowej. Dla nich opodatkowanie pracy, na które dziś składa się nie tylko PIT ale przede wszystkim wszystkie składki pracownika i pracodawcy, spada z obecnych około 30 proc. do 10 proc. - zaznaczył minister.
Ponadto PO proponuje: wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej – nie mniej niż 12 zł, bon refundacyjny na leki dla ponad trzech milionów Polaków oraz likwidację obowiązku finansowania przez pracodawców etatów związkowych.
Źródło: "Puls Biznesu"