Media społecznościowe wypełniają ostatnio wstrząsające wyznania pracowników, którzy stracili pracę w ostatnim czasie. Nie chodzi o kryzys spowodowany przez pandemię koronawirusa i "lockdown", ale dużo bardziej brutalne i trudne do wyobrażenia zjawisko. Rodzice przekonują, że wypowiedzenie dostali tuż po powrocie z zasiłku opiekuńczego, a więc po tym jak wzięli wolne na czas, kiedy na kilka tygodni zamknięto szkoły i przedszkola.
- Dziś wróciłam z opieki i takie pisemko na koniec dnia dostałam. Powiedzcie, czy u was tez dużo zwolnień dziewczyn po opiekuńczym? - takie sprawozdanie cytuje portal Money.pl. Na Facebookowych grupach można odnaleźć wiele podobnych wstrząsających historii. - Ja co prawda inny sklep, ale ze mną nie przedłużono umowy właśnie z powodu opieki nad dziećmi - opowiada inna użytkowniczka. - Znaleźli innych pracowników na miejsca matek, które miały opiekę i tym, którym skończyła się umowa, po prostu nie przedłużyli - uzupełnia kolejna.
Alfred Bujara z Solidarności w rozmowie z Money.pl tłumaczy, że na rynku pracy rośnie rotacja. Wiele jest wypowiedzeń i nieprzedłużania umów na czas określony. Eksperci zwracają uwagę także na drugą stronę medalu - podczas gdy pracownik był na wypłacanym przez ZUS zasiłku opiekuńczym, jego firma mogła popaść w poważne problemy związane z przestojem. Dla wielu pracowników powracających po prostu może nie być miejsca na liście płac.