Od kiedy Rosja wprowadziła embargo na zachodnią żywność, pojawiało się wiele doniesień, że producenci skutecznie zakaz omijają. Tym samym na rosyjski rynek trafiały, jak to określali rosyjscy rządzący, produkty szkodliwe dla Rosjan. Kres temu „skandalicznemu procederowi” położył dekret Władimira Putina, który nakazuje niszczenie żywności nielegalnie wwiezionej do Rosji.
ZOBACZ TEŻ: Plan Putina nie wypalił. Polscy przedsiębiorcy omijają embargo
Po niespełna miesiącu od jego wprowadzenia rosyjska propaganda triumfuje. - Skala nielegalnego importu zachodnich produktów spożywczych do Rosji zmalała 10-krotnie - powiedział w państwowej telewizji Rossija 24 minister rolnictwa Federacji Rosyjskiej, Aleksander Tkaczow. Minister zachwalał decyzję prezydenta, podkreślając, że "chroni ona rosyjski rynek przed nieuczciwą konkurencją, a rosyjskich obywateli przed utratą zdrowia".
ZOBACZ TEŻ: Rosyjskie embrago niegroźne. Po roku rekordowy eksport
Tymczasem wciąż nie milkną głosy sprzeciwu wobec postępowania rosyjskich władz. Wskazuje się, że żywność mogłaby być przekazywana potrzebującym, a nie bezmyślnie niszczona. Od momentu obowiązywania prezydenckiego dekretu zniszczono już 632 tony zakazanego jedzenia. Obecnie w Smoleńsku trwa niszczenie 55 ton brzoskwiń, nektarynek i pomidorów, które trafiły do Rosji na podstawie sfałszowanych dokumentów.
Źródło: money.pl
Rosjanie cieszą się, że niszczą zachodnią żywność!
Choć takie zachowanie jest oburzające, rosyjska propaganda triumfuje. Z jakiego powodu? A no z takiego, że Rosja masowo zaczęła niszczyć żywność, która przedostaje się na jej terytorium mimo embarga wprowadzonego w odpowiedzi na zachodnie sankcje. Zdaniem rosyjskich władz takie działanie przynosi już pierwsze pozytywne efekty.