Stopy procentowe znów poszły w górę. Rada Polityki pieniężnej podniosła je o 50 pkt. bazowych. Główna stopa NBP, referencyjna, wzrosła do 6,5 proc. z 6 proc. Dziesiąta już podwyżka uzasadniana jest ryzykiem kształtowania się inflacji powyżej celu inflacyjnego NBP w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej.
Dlaczego podniesiono stopy procentowe?
- Rada oceniła, że utrzymuje się ryzyko kształtowania się inflacji powyżej celu inflacyjnego NBP w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej. Aby ograniczyć to ryzyko, a więc dążąc do obniżenia inflacji do celu NBP w średnim okresie, Rada postanowiła ponownie podwyższyć stopy procentowe NBP. Podwyższenie stóp procentowych NBP będzie także oddziaływać w kierunku ograniczenia oczekiwań inflacyjnych – poinformował Narodowy Bank Polski w komunikacie opublikowanym po posiedzeniu RPP.
Jak zaznaczono w komentarzu, inflacja nadal rośnie i w wielu państwach osiąga najwyższe poziomy od dziesięcioleci. Źródła problemów RPP dopatruje się w cenach surowców oraz zaburzeniach łańcuchów dostaw. y. W części gospodarek do wzrostu cen przyczyniają się także wysoka dynamika popytu i rosnące koszty pracy. W efekcie rośnie również inflacja bazowa. Rada Polityki Pieniężnej podkreśliła, że przeanalizowała lipcową projekcję inflacji i PKB.
„W Polsce dostępne dane miesięczne wskazują, że koniunktura w II kw. br. pozostawała korzystna, jednak dynamika aktywności gospodarczej obniżyła się. Towarzyszy temu rekordowo niska stopa bezrobocia oraz wyraźny wzrost wynagrodzeń. W kolejnych kwartałach prognozowane jest dalsze spowolnienie wzrostu gospodarczego, a perspektywy koniunktury, zarówno w Polsce, jak i na świecie, obarczone są znaczną niepewnością” – wskazano.
RPP podała także, że zgodnie z projekcją roczne tempo wzrostu PKB według projekcji znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale 3,9-5,5 proc. w 2022 r. (wobec 3,4-5,3 proc. w projekcji z marca 2022 r.), 0,2-2,3 proc. w 2023 r. (wobec 1,9-4,1 proc.) oraz 1 - 3,5 proc. w 2024 r. (wobec 1,4-4 proc.).
- Dalsze decyzje Rady będą zależne od napływających informacji dotyczących perspektyw inflacji i aktywności gospodarczej, w tym od wpływu agresji zbrojnej Rosji przeciw Ukrainie na polską gospodarkę – stwierdzono w komunikacie RPP.
RPP oceniła, że wysoka inflacja wynika głównie z wcześniejszego silnego wzrostu światowych cen surowców energetycznych i rolnych – w znacznej części będącego konsekwencją rosyjskiej agresji przeciw Ukrainie – oraz wcześniejszych wzrostów regulowanych krajowych taryf na energię elektryczną, gaz ziemny i energię cieplną. Inflacja jest także podwyższana przez efekty zaburzeń w globalnych łańcuchach dostaw i wysokie koszty transportu w handlu międzynarodowym.
- Jednocześnie wzrostowi cen w Polsce sprzyja utrzymujący się wysoki popyt pozwalający przenosić przedsiębiorstwom wzrost kosztów na ceny finalne. Inflację ogranicza natomiast obniżenie części stawek podatkowych w ramach Tarczy Antyinflacyjnej. W nadchodzących kwartałach oczekiwane jest utrzymanie się oddziaływania czynników obecnie podwyższających dynamikę cen, w tym związanych z rosyjską agresją zbrojną przeciw Ukrainie – podano.
RPP oceniła, że podwyższanie stóp procentowych NBP wraz z wygasaniem wpływu szoków obecnie podbijających ceny będzie oddziaływać w kierunku stopniowego obniżania się inflacji w kolejnych latach. Obniżaniu inflacji sprzyjałoby także umocnienie złotego, które w ocenie Rady byłoby spójne z fundamentami polskiej gospodarki.
Ile jeszcze będzie podwyżek?
Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl uważa, że zbliżamy się do końca cyklu podwyżek. Nie oznacza to jednak, że lipcowa podwyżka była ostatnia. Sawicki zauważa, że po posiedzeniu RPP nie padły takie deklaracje. Jego zdaniem może to być „ukłon w kierunku złotego, który ostatnio znajdował się w poważnych tarapatach”. W dwa tygodnie dolar podrożał o przeszło 7 proc., a jego kurs naruszył 4,70 zł, zbliżając się do historycznych rekordów sprzed ponad 20 lat.
– Władze monetarne miały twardy orzech do zgryzienia. Z jednej strony inflacja jest najwyższa od ćwierćwiecza i nikt nie zaryzykuje tezy, że jej szczyt już minął. Z drugiej strony, zmalało nieco ryzyko utrwalenia się silnej presji cenowej: gospodarka jest w trakcie ostrego hamowania, na rynkach finansowych rządzi strach przed recesją w Europie, a duża część surowców, w tym ropa naftowa, wyraźnie tanieje. Najwyraźniej przeważył ten drugi czynnik – komentuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
– Bardziej zdecydowana podwyżka, np. trzeci kolejny ruch o 75 punktów bazowych, mógłby pełnić rolę parasola ochronnego dla naszej waluty, ograniczającego jej wrażliwość na zewnętrzne przetasowania. W tej chwili przez rynki przechodzi tsunami, a złoty pozostaje bez wydatnego wsparcia polityki pieniężnej. W takich warunkach nie można liczyć na jego umocnienie. Więcej światła na zamiary władz monetarnych powinna rzucić zaplanowana na 15:00 w piątek konferencja prasowa prezesa NBP. Sytuację polskiej waluty ratuje jedynie brak deklaracji, że cykl dobiegł końca – podkreśla Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl.
Sawicki zwraca także uwagę, że podwyżka znów wpłynie na miesięczne zobowiązania kredytobiorców. Zaznacza jednak, że okres najgwałtowniejszego wzrostu rat kredytów dobiegł końca. Wskaźniki WIBOR 3M i 6M, będące punktem odniesienia do wyliczania ich oprocentowania, z wyprzedzeniem odzwierciedlają kroki banku centralnego i najmocniej podnosiły się wiosną. Analityk ocenia, że jeśli dojdzie do kolejnej podwyżki po wakacjach, to jednorazowa skala podwyżek zdecydowanie nie powinna przekraczać 50 punktów bazowych.
– Spodziewamy się, że cykl podwyżek może zakończyć się na pułapie około 7,5 proc. Oznacza to, że w przypadku rodziny, której pozostało 300 tysięcy złotych do spłaty w okresie dwudziestu lat, rata do końca roku nie powinna dodatkowo podnieść się więcej niż o 200 zł. Oczywiście dla gospodarstw domowych jest to łyżka miodu w beczce dziegciu, gdyż raty części kredytów w ostatnim roku uległy nawet podwojeniu. Ich wzrost jest szczególnie jaskrawy w przypadku nowych zobowiązań. Rata kredytu na 500 tys. z okresem spłaty 30 lat przed rokiem nie przekraczała 2000 złotych, w tym zbliża się do 4500 złotych – podsumowuje analityk Cinkciarz.pl.
Złoty osłabia się z obawy przed zakończeniem serii podwyżek
Paweł Majtkowski, analityk rynków eToro w Polsce ocenił, że na decyzję RPP wpływ miało ostatnie osłabienie się złotego. Takie podwyżki w krótkim terminie wzmacniają krajową walutę, ale najczęściej to przejściowe rozwiązanie. Analityk zwraca uwagę, że złoty "osłabia się, także z obawy przed rychłym zakończeniem serii podwyżek stóp procentowych w Polsce".
- Na taki scenariusz wskazuje niższa niż oczekiwano dzisiejsza podwyżka stóp oraz coraz gorsze dane makroekonomiczne napływające z gospodarki, które zwiastują wystąpienie recesji w drugim półroczu tego roku. W sierpniu RPP się zbiera, ale nie będzie decydować o wysokości stóp. Kolejne posiedzenie, na którym może dojść do podwyżki stóp jest zaplanowane dopiero na 7 września. O tym czy Rada podniesie po wakacjach stopy raz czy dwa razy, będą decydować napływające z gospodarki kolejne dane - komentuje Majtkowski.