Propozycja zmian w unijnej dyrektywie, przyjęta 8 marca br. zakłada, że pracownik wysłany przez pracodawcę do innego kraju UE powinien mieć prawo do takiego samego wynagrodzenia, co pracownik lokalny. KE chce również, by delegowany pracownik otrzymywał np. premie czy dodatki przysługujące pracownikom lokalnym. Według propozycji, gdy okres jego delegowania przekroczy 2 lata, powinien być w pełni objęty przez prawo pracy kraju goszczącego.
Zgodnie z zasadami obowiązującymi w tej chwili, delegowani pracownicy mają prawo do płacy minimalnej obowiązującej na terenie danego kraju.
Zobacz także: Beata Szydło negocjuje warunki budowy gazociągu Baltic Pipe
W dniach 19-20 kwietnia w Brukseli odbywa się nieoficjalne spotkanie ministrów pracy z krajów UE. Polskę reprezentuje minister pracy Elżbieta Rafalska. Resort podkreśla, że „Polska zajmuje negatywne stanowisko odnośnie do proponowanych przez KE zmian dyrektywy 96/71/WE. W czasie polskiego wystąpienia podniesione zostaną zwłaszcza wątpliwości w kwestii zgodności projektu z zasadą pomocniczości, wskazany negatywny wpływ proponowanych rozwiązań na przedsiębiorców i funkcjonowanie rynku wewnętrznego Unii Europejskiej, a także przedstawione zastrzeżenia do poszczególnych rozwiązań zawartych w projekcie” - czytamy na stronie resortu.
Przeciwko pomysłom Komisji opowiedział się również polski Sejm. W uchwale podjętej 14 kwietnia br. stwierdził: „Sejm uważa, że dalsze wyrównywanie poziomu płac w państwach członkowskich powinno być wynikiem stopniowego rozwoju gospodarczego poszczególnych państw członkowskich, a nie działań prawodawczych Unii Europejskiej” – zapisano.
Czytaj również: Chcą wybudować elektrownię atomową, ale najpierw zatrudnią firmę PR
Dlaczego rząd i Sejm tak bardzo sprzeciwiają się proponowanym rozwiązaniom? Okazuje się, że Polska jest unijną „potęgą”, jeśli chodzi o delegowanie pracowników. Według danych resortu rodziny i pracy za 2014 r. w całej UE pracowników delegowanych w ramach świadczenia usług było rocznie 1,9 mln, z czego 430 tys. - z Polski. To aż 22,3 proc. wszystkich delegowanych pracowników w UE.
Najwięcej pracowników z Polski zatrudnionych jest w sektorze budowlanym - 46,7 proc., przemyśle – 16,6 proc., edukacji, ochronie zdrowia i zajęciach socjalnych 13,9 proc. Najczęściej osoby delegowane są do Niemiec (56 proc. wszystkich Polaków), Francji (12 proc.), Holandii i Belgii.
Więcej: Przemysł kosmiczny otwiera się przed Polakami! Rozmowa z ekspertami z sektora kosmicznego
Jeżeli polskie firmy będę musiały płacić swoim pracownikom te same stawki, które obowiązują w unijnych krajach, przestaną być konkurencyjne na tamtejszych rynkach. „Proponowane przez Komisję zmiany wprowadzą nowe obciążenia dla przedsiębiorców delegujących pracowników i utrudnią proces delegowania poprzez brak przejrzystości nowych przepisów. Proponowana regulacja podważa traktatową swobodę świadczenia usług" – zaznacza ministerstwo.
Relacjonując przebieg spotkania resort zaznaczył, że w debacie podczas amsterdamskiego spotkania wiele krajów wyrażało swoje wątpliwości co do proponowanych zmian. W ocenie przeciwników nowego rozwiązania jest ona niepoparta danymi i analizami pomija kwestie skutków dla rozwoju gospodarczego całej Unii. Nie zwraca też uwagi na wspólny rynek, konkurencyjność unijnej gospodarki i ryzyko znaczącego ograniczenia skali delegowania pracowników.
Źródło: MRPiPS, oprac. MK