Mateusz Morawiecki i jego ministrowie będą mieli jeszcze przez jakiś czas pełne uprawnienia
Już 13 listopada odbędzie się pierwsze posiedzenie Sejmu, od którego rozpocznie się "straceńcza misja" Mateusza Morawieckiego w celu sformowania rządu. Premier będzie miał 14 dni na przedstawienie swojego programu i składu osobowego gabinetu, a następnie kolejne 14 dni zyskanie wotum zaufania od Sejmu. Biorąc jednak pod uwagę wyniki wyborów i plany KO, Trzeciej Drogi i Lewicy na stworzenie koalicyjnego rządu, Morawiecki i wybrany przez niego skład Rady Ministrów mają niskie szanse na zyskanie wotum zaufania.
Jak wyjaśnia prof. Andrzej Jackiewicz, konstytucjonalista z Uniwersytetu w Białymstoku w rozmowie z "Rzeczpospolitą", ustawa zasadnicza przewiduje zasadę ciągłości władzy, aby w razie "zdarzeń nadzwyczajnych" jak wojna, czy klęski żywiołowe, rząd mógł podejmować decyzje. Gdy po wyborach ustępuje rząd, jego członkowie pełnią funkcje do momentu powołania nowego gabinetu.
Ekspert wyjaśnia, że członkowie rządu przestają pełnić swoją funkcję dopiero kiedy prezydent wręcza akt powołania i odbiera przysięgę od członków nowej Rady Ministrów. Do tego czasu, członkowie obecnego rządu, z Mateuszem Morawieckim jako premierem pełnią swoją funkcję.
Jak czytamy w "Rz" powołany przez prezydenta premier ma charakter tymczasowy, ale ministrom przysługują prawa i obowiązki członków gabinetu. Jeśli więc Mateusz Morawiecki przedstawiając nowy skład Rady Ministrów dokona zmian personalnych względem poprzedniej kadencji, niektórzy mogą zostać ministrami na zaledwie kilka tygodni.
Utworzenie nowego rządu trochę potrwa, w tym czasie Mateusz Morawiecki i jego ludzie sporo zarobią
Dr Maciej Berek w rozmowie z "Rz" zauważa, że nawet kilkutygodniowy okres działania nowej Rady Ministrów daje premierowi i ministrom prawo do wynagrodzeń i innych świadczeń, w tym odprawy wysokości jednomiesięcznego wynagrodzenia. Zarobki premiera zależą od kwoty bazowej i wynosi 8,68 jej mnożnika. Premier zarabia w Polsce ok. 20 542 zł brutto (ok. 18 tys. zł na rękę). Na pięciocyfrowe kwoty mogą liczyć także ministrowie.
Polecany artykuł: