praca

i

Autor: Canva

Skandaliczne oferty pracy

Oferują 12 tys. zł pensji w Polsce! To dopisują małym drukiem

2022-10-22 18:52

Rynek pracy w Polsce jest pełen zaskakujących ofert pracy. Bywają takie, które miesiącami bawią internautów do łez. Niestety zdarzają się również takie, które stanowią próbę ewidentnego oszustwa bądź wyzysku potencjalnego pracownika. Głodowe stawki, nadmiar obowiązków czy skandaliczne warunki to tylko niektóre elementy z którymi borykają się osoby poszukujące pracy.

Rynek pracy w Polsce. 10 000 złotych pensji? Tak ale...

Praca dla magazyniera - pensja 9 800 złotych. Brzmi świetnie! Jednak gdy przyjrzymy się temu ogłoszeniu bliżej dostrzeżemy mniej zauważalny tekst dopisany drobnym drukiem pod oferowaną kwotą: za dwa miesiące - listopad i grudzień łącznie, brutto zgodnie z regulaminem wynagrodzeń. Analogiczne ogłoszenie skierowane do operatora wózka - kwota 10 800 złotych, dopisek pod kwotą - dokładnie taki sam.Ogłoszenia pochodzą z jednej z kampanii rekrutacyjnych firmy Media Expert. Listopad i grudzień stanowią prawdopodobnie najbardziej pracowite miesiące w roku - jest to związane z promocjami typu "Black Friday" a także okresem świątecznego "szaleństwa zakupowego".

Kolejna oferta kusząca kwotą tym razem opublikowana przez Amazon: "zarób nawet 10 000 złotych..." - brutto, w 10 tygodni, zakładając pełną obecność zgodnie z grafikiem. Kwota składa się ze stawki godzinowej 18,50 zł i premii do nawet 15 proc. Równie atrakcyjne są posty sponsorowane publikowane przez Amazon Fulfillment dotyczące trybu pracy. "Pracuje też na zmianach nocnych - wtedy dzień mam dla siebie" - twierdzi potencjalna pracownica Amazona. Z pewnością po przepracowaniu całej nocy nikt nie ma ochoty na "odsypianie" - szkoda dnia, warto zrobić coś produktywnego.

Skandaliczne oferty pracy. Manipulacja, oszustwo i celowe wprowadzanie w błąd

To, że tego typu "zagrania" są niemoralne jesteśmy w stanie stwierdzić sami. Jednak jak sytuacja wygląda w oczach eksperta. Do wspomnianych kampanii billboardowych odniósł się Marek Szymaniak, dziennikarz specjalizujący się w tematyce rynku pracy, autor książki "Urobieni. Reportaże o pracy".

Zapytany o to co sądzi o tego typu praktykach odparł, że są one "naganne i wystawiają negatywne świadectwo samym pracodawcom". "Mogą wprowadzać w błąd i na pewno nie służą temu, aby budować pozytywny obraz pracodawcy, przedsiębiorstwa w oczach zarówno potencjalnych pracowników, jak i klientów. Skutkiem ogłoszenia w takiej formie będzie raczej ośmieszenie firmy niż pozyskanie nowych kandydatów do pracy. Tego typu praktyki mają niewiele wspólnego z podawaniem informacji, choćby w formie widełek, w ogłoszeniach o pracę, co jest normą w zachodnich krajach, a u nas wciąż stanowi może nie wyjątek od reguły, ale rzadkość. Dlaczego? Bo de facto nie mówią nam wprost o proponowanych zarobkach, a wręcz przeciwnie wprowadzają w błąd. Pracownik, który być może byłby zainteresowany ofertą, którzy rzuci okiem na billboard, nie wie tak naprawdę mógłby zarabiać, bo nikt nie otrzymuje pensji co 2-3 miesiące, lecz co miesiąc. Również towary, które sprzedawane są sklepach twórców tego ogłoszenia nie mają cen z gwiazdką, która wyjaśniałaby, że to cena nie za jeden np. odkurzacz, lecz jego dwie sztuki" - powiedział Marek Szymaniak.

Kwestia prawa pracy. Mobbing i "folwarczne warunki"

Choć nie uważa, że powinny być one zakazane podkreśla, że najwięcej mówią o podejściu pracodawcy, który już na samym początku próbuje wprowadzić potencjalnego pracownika w błąd. Marek Szymaniak wyjaśnił również dlaczego tego typu próby manipulacji na rynku pracy nie budzą powszechnego oburzenia.

"Przez dekady funkcjonowania na polskim rynku pracy polski pracownik przywykł już do folwarcznych warunków pracy i fakt, że w jego otoczeniu łamie się prawa pracownicze nie jest niczym nadzwyczajnym. Oburzenie budzą dziś jedynie sytuacje skrajne np. wyzysk i łamanie przepisów BHP, prowadzące do kalectwa czy nawet śmierci, mobbing stosowany przez powszechnie znane osoby. Niestety, nie oburzamy się ani nie skazujemy na ostracyzm tych, którzy na co dzień łamią szereg innych przepisów prawa pracy. Wzruszeniem ramion traktujemy setki tysięcy osób pracujących na śmieciówkach, zwalnianie działaczy związkowych, czy po prostu to, że w wielu firmach nadgodziny są obowiązkowe i bezpłatne. Na szczęście i tu widać promyk nadziei, którym jest młode pokolenie pracowników, które ceni swoją pozycję na rynku pracy, sprzeciwia się tego praktykom i nie boi się głośno oraz publicznie mówić o nieprawidłowościach" - wyjaśnił Marek Szymaniak dziennikarz specjalizujący się w tematyce rynku pracy.

Sonda
Czy zostałeś/aś kiedyś celowo wprowadzony/a w błąd przez pracodawcę?
Pieniądze to nie wszystko. Piotr Mazurek

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze