W Polsce każdego roku z rynku znika od 3 do 4 tys. sklepów stacjonarnych. Około 2 tys. to sklepy z żywnością. W ich miejsce powstają sieciowe delikatesy działające zwykle na zasadzie franczyzy. Małym spożywczakom uciekają klienci, bo zwykle w takim sklepiku jest drożej, a konsumenci kupują tam tylko pojedyncze produkty, których w danej chwili im zabraknie.
Zobacz: Alma ostatecznie bankrutuje
Mniejsze sklepy znikają także przez ekspansję dyskontów, które oferują coraz więcej produktów dobrej jakości. Jednak wszystko wskazuje na to, że i ich złote czasy się kończą. Jak podaje „Rzeczpospolita” znacznie spowolnił rozwój rynku dyskontów – choć w porównaniu z innymi wciąż ma się całkiem nieźle. W minionym roku Biedronka otworzyła 86 sklepów, czyli o 14 mniej niż planowano, podczas gdy w poprzednich latach powstawało kilkaset sklepów na terenie naszego kraju.
Zobacz: Prawo przedsiębiorcy. Kiedy wejdzie w życie?
Zatrzymał się rozwój hipermarketów, ale obroty segmentu zaczną już rosnąć, choć nieznacznie. Dobre prognozy są dla sklepów internetowych oferujących żywność, które na razie królują w dużych miastach. Obecnie korzysta z nich ok. 24 proc. Europejczyków. A sam sklep Frisco w minionym roku miał o połowę więcej klientów niż rok wcześniej.
źródło: "Rzeczpospolita"