Spółka wyjaśnia prace przy ośrodku
"Niech się ktoś zajmie tym resortem w Cieplicach! Przekopują koparkami wały i puszczają wodę, która zalewa ulice" – alarmował na Facebooku jeden z użytkowników. "Ten mały wał, prostopadły do ul. Sobieszowskiej, chronił kiedyś tereny, które obecnie zalewa przy Lubańskiej. (…) Właściciel będzie teraz ratował swój teren, zalewając mieszkańców Cieplic. Czy mają prawo przekopywać ten wał? Może ktoś się tym zainteresuje, jak pogoda się uspokoi" - informował inny internauta.
Jak wyjaśnia w oświadczeniu spółka "zarówno na terenie ośrodka Cieplice Holiday Park jak i w jego bezpośrednim otoczeniu nie ma żadnych wałów przeciwpowodziowych ani też żadnych innych obiektów, które pełnią funkcję zabezpieczenia przeciwpowodziowego – co można z łatwością ustalić za pomocą map zagrożenia powodziowego".
Firma opisuje, że "teren ośrodka położny jest powyżej koryta rzeki Kamiennej i na równi z sąsiadującą z ośrodkiem ulicą Sobieszowską. Tereny zabudowy mieszkaniowej w okolicach ulicy Lubańskiej natomiast oddzielone są od ośrodka rozległymi działkami a także wyniesionym ponad ich poziom (oraz poziom ośrodka) pasem zieleni. "Nie mogło zatem dojść do zalania tych terenów wodą z terenu ośrodka"- podkreśla spółka.
Prace koparki, o których informowali mieszkańcy, były związane według spółki, z zabezpieczeniem nieruchomości przez zalaniem. Jak czytamy w oświadczeniu - prace polegały na "obsypania ziemią terenu wokół budynków znajdujących się na terenie ośrodka – zamiast obłożenia ich workami z piaskiem, którymi spółka nie dysponowała. W dalszej kolejności wykonane zostały prace polegające na usunięciu zalegających w obniżeniu terenu ośrodka na powierzchni ziemi gałęzi. Nie wykonano żadnych prac ingerujących w kształt lokalnej rzeźby terenu".
Jednocześnie spółka zaznacza, że śledztwo w prokuraturze jest prowadzone "w sprawie", a "nie przeciwko". W oświadczeniu, firma zapewnia również o tym, że "w pełni solidaryzuje się ze wszystkimi ofiarami powodzi, zarówno na terenie Jeleniej Góry, jak i winnych dotkniętych klęską żywiołową miejscach".
Przypomnijmy, że w mediach społecznościowych Jerzy Łużniak prezydent Jeleniej Góry uspokajał mieszkańców, informując, że "to, co widzimy na filmach, nie należy do systemu wałów przeciwpowodziowych. To, co było celem pracy koparki, to ziemia po stawach, które tam się znajdowały. Nie ma nic wspólnego z wałami przeciwpowodziowymi" - pisał w mediach społecznościowych Łużniak.