Saturator: Kultowy smak PRL-u. Legendarna gruźliczanka podbiła serca Polaków

2025-07-05 16:01

Saturator PRL to smak dzieciństwa dla wielu Polaków. Kultowe wózki z "gruźliczanką" na stałe wpisały się w krajobraz miast, oferując przyjemne orzeźwienie w upalne dni. Wspomnienia kolejek, smaku wody sodowej z sokiem i atmosfery towarzyszącej grupowemu piciu z jednej szklanki do dziś wywołują jednocześnie strach i nostalgię. Wyjaśniamy, w jaki sposób saturatory podbiły serca Polaków i dlaczego zniknęły z polskich ulic.

Super Biznes SE Google News

Smak dzieciństwa PRL

Wspomnienie o bąbelkach z saturatora, z sokiem lub bez niego, jest wspólne dla wszystkich wychowanych w PRL-u . Charakterystyczne wózki z gazowaną wodą i sokiem na stałe wpisały się w krajobraz polskich miast, stając się symbolem epoki PRL. Kilkudziesięciometrowe kolejki, wijące się ulicami, a w nich spragnieni ludzie czekający na orzeźwiający łyk – to obrazek, który na zawsze wrył się w pamięć tych, którzy żyli w PRL-u. "Z sokiem!" – prosił klient. A strudzona pracą pani odpowiadała: "Malinowy, czy cytrynowy?". Seniorzy do tej pory czują smak i zapach kultowej gruźliczanki, dziś niemożliwy do podrobienia.

Kultowy napój Polski Ludowej

Gruźliczanka, jak żartobliwie nazywano wodę sodową z saturatora, była nieodłącznym elementem krajobrazu PRL. Nazwa ta, choć dziś brzmi odstraszająco, nawiązywała do ówczesnych warunków sanitarnych i wszechobecnego braku sterylności. Jedna szklanka, tzw. "musztardówka", krążyła z rąk do rąk spragnionych obywateli, a o higieną nikt się nie przejmował.

Gruźliczanka ze wspólnej szklanki cieszyła się ogromną popularnością. Skład napoju był prosty: woda z saturatora i odrobina soku owocowego – najczęściej malinowego lub cytrynowego. Najważniejsze i tak było to, że bąbelki strzelały w nos. A kropelka soku miała jedynie tylko dodawać smaczku i podkoloryzować wodę. W czasach, gdy wybór napojów był ograniczony, saturator zaspokajał pragnienie i dawał namiastkę luksusu z zachodu.

Technika w służbie orzeźwienia

Kto by pomyślał, że zwykły wózek wyposażony w aparat do saturacji, szafkę, butlę ze sprężonym gazem, pojemniki na syrop i kilka szklanek stanie się ikoną PRL-u? Saturatorowy punkt gastronomiczny był w stanie dokonać swoistego cudu – zamieniał zwykłą wodę w pyszny, gazowany napój.

Sekret saturatora tkwił w prostocie i dostępności. Woda pochodziła z miejskiej sieci lub hydrantu, a syrop dodawał smaku i koloru. Muzycy „Wałów Jagiellońskich” śpiewali: „Tato, kupmy sobie saturator”, a wielu marzyło o własnym saturatorze w kuchni. Potem te marzenie spełniły się i można było zakupić syfon i specjalne naboje do niego. Taki zestaw powodował bąbelki, choć nie mogły one równać się ze sprzedawana na ulicach gruźliczanką.

Sanepid i schyłek PRL

W 1960 roku Sanepid zakwestionował higienę w punktach z saturatorami. Dziennikarze stanęli w obronie kultowego napoju, apelując o poprawę warunków sanitarnych, a nie brutalną likwidację saturatorów. Jednak wraz z upadkiem PRL-u w 1990 roku, z ulic zniknęły saturatory. Kultowy smak PRL odszedł w zapomnienie, ustępując miejsca nowym napojom i trendom. Mimo to, wspomnienie saturatorów wciąż wywołuje nostalgię i sentyment za tamtymi czasami.

QUIZ: Życie w PRL-u. Puste sklepy i kartki na zakupy. Pamiętacie?
Pytanie 1 z 10
W stanie wojennym Polacy poznali herbatę Earl Grey, przysyłaną z Zachodu w charytatywnych paczkach. Aby osiągnąć podobny efekt, dodawali potem do zwykłej herbaty Madras:
Najwspanialsze wynalazki PRL-u. Kreatywność Polaków nie znała granic!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki