Sytuacja miała miejsce pod koniec 2015 r. Jak czytamy w portalu, pani Katarzyna, chcąc wejść do sklepu z używaną odzieżą ze swoją roczną córką, usłyszała, że wózek musi zostawić przed wejściem. Gdy powiedziała, że trudno będzie jej przeglądać ubrania z dzieckiem na ręku, otrzymała od ekspedientki radę, że może zostawić córkę pod sklepem. Sprzedawczyni pozwoliła sobie także na mało elegancki komentarz, że z dzieckiem powinno się chodzić na spacer do parku, a nie na zakupy.
Sprawdź także: Rynek pracy dla kobiet to nie bajka
Matka postanowiła, że nie zostawi tak tej sprawy i zgłosiła się do biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Ten zaś zgodził się z pokrzywdzoną, że padła ofiarą dyskryminacji ze względu na płeć i macierzyństwo oraz skierował sprawę dalej na policję. Od obu stron – od matki i właścicielki sklepu – zebrane zostały zeznania, które zostały następnie przekazane do Sądu.
Co postanowił wymiar sprawiedliwości? Wymierzył sprzedawczyni grzywnę w wysokości 20 zł, czyli najniższy wymiar kary. Nie dotknęło to najwidoczniej właścicielki sklepu, gdyż na jego drzwiach zawisła tabliczka, informująca o zakazie wprowadzania do środka wózków.
Źródło: Bezprawnik.pl