Prace nad obywatelskim projektem ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę rozpoczęły się już w zeszłym roku. Zebrano 500 tys. podpisów za wprowadzeniem ograniczeń, które miały wprowadzać pozwolenie na sprzedaż jedynie w niedziele handlowe, poza takimi punktami obsługowymi, jak stacje benzynowe, sklepy z pamiątkami czy punkty handlowe przy dworcach kolejowych i autobusowych. Do decyzji prowadzących działalność gospodarczą miałoby również pozostać czy tego dnia otwierają sklep. Projekt wzbudzał sprzeciw wielu środowisk – nie tylko podzielił polityków, ale przede wszystkim wzbudził niechęć branży handlowej i części klientów.
Zobacz także: Szef "Solidarności" o zakazie handlu w niedziele: „nasza cierpliwość się kończy”
W marcu b.r. pojawił się postulat Rady Ministrów, by handel był jednak dozwolony co drugą niedzielę. Była również inna propozycja: Parlamentarny Zespół na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego chciał, aby handel w niedzielę był dozwolony do godziny 13.
Ostatnio przedstawiciele branży apelowali, aby sklepy były otwarte co niedzielę, ale dały możliwość pracownikom dwóch - z czterech dni - wolnych.
Jednak nie wygląda na to, aby Piotr Duda, szef Solidarności miał się zgodzić na uwzględnienie tych postulatów. "Cztery niedziele, kropka, koniec" – miał powiedzieć, pytany o stosunek do zmian.
Sprawdź również: Jednak nie będzie zakazu handlu w niedzielę?
Solidarność jest przekonana, że od 1. stycznia 2018 roku będą obowiązywać nowe przepisy i uda się wprowadzić ograniczenie handlu w niedzielę.
W Europie praktycznie całkowity zakaz handlu w niedzielę został wprowadzony w Austrii i w Niemczech.
Źródło: /businessinsider.pl /interia.pl