- Chcemy, żeby właściciel zapłacił za nich zaległe składki do ZUS-u i wypłacił im inne należności, które przysługiwałyby im, gdyby zatrudniał ich legalnie - tłumaczy w "Wyborczej" Jakub Grzegorczyk z OZZ Inicjatywa Pracownicza, która wspiera byłych pracowników Krowarzyw.
Sprawdź też: Te jaja kosztują 20 zł. Kury znoszą je słuchając Mozarta
Jeden ze zwolnionych pracowników, który był kierownikiem zmiany z dwuletnim stażem i został zwolniony dyscyplinarnie, złożył do sądu pracy odwołanie od zwolnienia.
Do sądu wybiera się również współwłaściciel lokalu Krowarzywa z ul. Hożej Krzysztof Bożek.
Przypomnijmy, że spór pomiędzy pracodawcą a pracownikami wegańskiej burgerowi rozgorzał 20 czerwca bieżącego roku. W reakcji na zwolnienie jednego pracownika, reszta załogi zakłada związek zawodowy i ogłasza strajk okupacyjny. Solidarność ze strajkującymi wyrażają pracownicy drugiego lokalu w stolicy oraz w Krakowie.
W rozmowy włączy się profesjonalny negocjator. Po dwóch dniach zostają one jednak zerwane. Po dziewięciu lokal wraca do pracy, ale z 15 strajkujących do pracy wraca tylko czterech. Jedynie dwie osoby miały umowy o pracę na część etatu - obie zostały rozwiązane - podaje "Wyborcza". Jeden z tych pracowników złożył wspominane odwołanie do sądu.
Zobacz również: Papież Franciszek zawstydził polskich biskupów. Na ŚDM jeździ VW golfem
Bożek przyznaje, że nie miał problemu ze znalezieniem nowych pracowników, którym zaoferował 14 zł netto za godzinę i dwumiesięczne umowy o pracę. Z byłymi pracownikami współwłaściciel lokalu z Hożej spotka się w sądzie.
Źródło: Wyborcza.biz