- PGZ Stocznia Wojenna w Gdyni dynamicznie zwiększa zatrudnienie, planując osiągnąć 1200 pracowników (z obecnych 900) w związku z budową fregat rakietowych za 15 mld zł i innymi projektami.
- Stocznia jest jedynym w Polsce zakładem budującym i remontującym okręty wojenne, dzielącym pracę na dywizje nowych budów i modernizacji, zatrudniając wielu specjalistów, w tym 120 osób przy projekcie Miecznik.
- Średnia wieku pracowników spadła poniżej 50 lat, a stocznia aktywnie szkoli przyszłe kadry, otwierając kierunek "technologiczne wsparcie budowy okrętów" na Akademii Marynarki Wojennej.
- Zmiana mentalności pracowników i ich wiara w przyszłość stoczni to kluczowy sukces zarządu, widoczny w zaangażowaniu w projekty takie jak Miecznik i Ratownik
Dynamiczny rozwój i wzrost zatrudnienia w stoczni
PGZ Stocznia Wojenna przeżywa renesans, co widać po rosnącej liczbie pracowników. Jak informuje portal wnp.pl, zatrudnienie w gdyńskim zakładzie wzrosło w ostatnim czasie z 560 do ponad 900 osób. To jednak nie koniec rekrutacji. Plany zarządu są ambitne i zakładają dalszy, znaczący wzrost. PGZ Stocznia Wojenna w Gdyni dynamicznie zwiększa zatrudnienie, planując docelowo osiągnąć poziom nie mniejszy niż 1200 pracowników.
Prezes Marcin Ryngwelski w wywiadzie dla wnp.pl podkreślił, jak zmieni to strukturę firmy. "Dojdziemy na pewno do nie mniej niż 1200. Wtedy zmienią się proporcje zatrudnienia i będzie 65 proc. pracowników na bezpośredniej produkcji i 35 proc. w biurach. Jeszcze niedawno było 50 na 50" – wyjaśnił. Taka zmiana proporcji świadczy o skupieniu się na kluczowej działalności produkcyjnej, niezbędnej do realizacji wielomiliardowych kontraktów.
Jakie projekty realizuje PGZ Stocznia Wojenna?
Głównym motorem napędowym rozwoju stoczni jest realizacja historycznych zamówień dla Marynarki Wojennej RP. Zakład zajmuje się budową i remontami okrętów dla sił zbrojnych, w tym fregat rakietowych powstających w ramach programu o kryptonimie Miecznik. Jego wartość szacowana jest na około 15 mld złotych. Prace idą pełną parą – pierwszy z trzech okrętów, przyszły ORP Wicher, ma zostać zwodowany już latem 2026 roku. Równolegle rozpoczęły się prace przy drugiej fregacie, która otrzyma nazwę ORP Burza.
Prezes Ryngwelski tłumaczył specyfikę działania zakładu: "Jesteśmy jedyną stocznią w kraju, która wykonuje budowy i remonty, jeżeli chodzi o okręty wojenne. Praca jest podzielona na dwie dywizje. (...) To są zupełnie inni specjaliści. Tak samo biuro projektowe - 120 osób pracuje przy Mieczniku, kolejne 30 osób zajmuje się Ratownikiem, a kolejne 25 osób zajmuje się remontami".
Stocznia stawia na młodych i zmienia mentalność załogi
Wzrost zatrudnienia idzie w parze z odmłodzeniem kadry. Jeszcze niedawno obawiano się luki pokoleniowej, jednak te prognozy udało się odwrócić. Dzięki nowym rekrutacjom i współpracy z Akademią Marynarki Wojennej średnia wieku pracowników stoczni spadła poniżej 50 lat. "Jeszcze niedawno bardzo się bałem, bo miałem wyliczenia, że w najbliższych 15 latach 60 proc. kadry odejdzie na emeryturę. Dzisiaj to się przedłużyło do 22 lat" – mówił prezes Ryngwelski.
Stocznia aktywnie kształci przyszłych specjalistów, otwierając na Akademii Marynarki Wojennej dedykowany kierunek studiów.
"Za 2-3 lata będziemy mieli kolejny narybek młodych ludzi, których sami przygotowujemy i naturalnie kadra w stoczni będzie się wymieniać" – dodał. Kluczowa okazała się również zmiana mentalności pracowników, którzy pamiętali trudne czasy i upadłość poprzedniczki zakładu. Widoczne postępy przy programach "Miecznik" i "Ratownik" przywróciły wiarę w stabilność i przyszłość firmy. "Ludzie chcą, próbują, chętnie chodzą na szkolenia, wierzą w to miejsce pracy jako miejsce docelowe dla siebie, dla swoich rodzin. To jest dla nas najważniejsze" – podsumował prezes Ryngwelski w rozmowie z wnp.pl.
