Rusza kolejny dzień strajku nauczycieli. Zajęcia nie odbywają się w szkołach publicznych i wielu przedszkolach. Choć wielu rodziców popiera protest, to już coraz większej grupie naprawdę zaczyna to doskwierać. Tymczasem spore straty finansowe ponieść mają sami strajkujący nauczyciele. Powód? Za każdy dzień strajku nie należy im się zapłata. Zatem za tydzień protestu od pensji nauczyciela dyplomowanego może zostać odjęte 780,01 zł (netto), mianowanego – 675,33 zł, a kontraktowego – 604,27 zł. Z dnia na dzień pula ta rośnie.
Co zrobić z dziećmi w czasie strajku nauczycieli? Zobacz tutaj
Pieniądze, które nie trafią do portfeli belfrów zostaną w samorządowych kasach. Niektórzy włodarze już dziś zapewniają, że w przyszłości będą chcieli zwracać pieniądze nauczycielom, np. w postaci dodatków. Takie deklaracje złożyli m.in. prezydenci Warszawy i Gdańska. Jednak szukanie możliwości oddania gotówki nauczycielom (nie może to być w postaci pensji) zależy wyłącznie od dobrej woli samorządowców i nie jest powiedziane, że wszyscy tak postąpią.
Jakie podwyżki dostali nauczyciele za rządów PO-PSL? Odpowiedź na pytanie znajdziesz tutaj
Między innymi z tego powodu ZNP uruchomiło Fundusz Strajkowy dla protestujących nauczycieli. Znalazło się na nim już ponad 3 mln zł.