Greta Thunberg na całym świecie stała się symbolem walki o środowisko naturalne zagrożone zmianami klimatu. Niedawno została wybrana człowiekiem roku w prestiżowym rankingu magazynu "TIME". Na swoim koncie ma też nominację do Pokojowej Nagrody Nobla. O szwedzkiej aktywistce najgłośniej zrobiło się w październiku 2019 roku podczas Szczytu Klimatycznego, kiedy w mocnych słowach skrytykowała światowych przywódców za opieszałość w temacie walki o środowisko. Tydzień temu 17-lastka przyjechała do Polski. Okazuje się, że odwiedziła nie tylko Gdańsk, ale pojechała także do Bełchatowa. Co tam robiła? Podobno razem z ekipą filmową chciała wejść do elektrowni i nagrać filmik, ale spółka Skarbu Państwa...odmówiła.
ZOBACZ TEŻ: T-raperzy znad Wisły wrócili z NOWYM utworem [WIDEO]
Z relacji mediów wynika, że Thunberg miała przyjechać do gminy Kleszczów elektryczną Teslą. Nastolatka nagrała tam swoje wystąpienie na tarasie widokowym, skąd rozciąga się widok na odkrywkę i elektrownię Polskiej Grupy Energetycznej. Dwa tygodnie wcześniej miała zgłosić spółce Skarbu Państwa chęć nagrania filmu na terenie zakładu, ale ostatecznie nie dostała zgody. Podczas trwających około godziny nagrań na tarasie Szwedce towarzyszył patrol policji oraz ochroniarze.
Jakie plany miała 17-latka? Przypomnijmy, że Elektrownia Bełchatów to największa w Europie jednostka zasilana węglem brunatnym, produkująca około 35 TWh energii elektrycznej, co stanowi 22 proc. krajowej energii. Moc pracujących bloków energetycznych wynosi 5298 MW. Przeciw kopalni i elektrowni w Bełchatowie od lat protestują działacze ekologiczni. Być może władze elektrowni obawiały się kolejnego kontrowersyjnego wystąpienia młodej działaczki, które na pewno nie przeszłyby bez echa.
SPRAWDŹ TAKŻE: Od lutego wchodzi w życie Mały ZUS Plus! Dla kogo?