Eurostat ogłosił, że wskaźnik inflacji, mierzony zharmonizowanym indeksem cen konsumpcyjnych (HICP), średnio dla całej strefy euro wyniósł 2,9% w październiku, niższy niż wrześniowy poziom 4,3%, co jest kolejnym krokiem w walce z drożyzną. To najniższy poziom od sierpnia 2021 r. i sporo niższy niż szczyt z października 2022 r., kiedy wyniósł 10,6%. Wynik jest niższy od pierwotnych prognoz, gdyż ekonomiści zakładali spadek inflacji do 3,1%. Porównując rok do roku, ceny w strefie euro prezentują się korzystniej niż w Polsce, gdzie GUS informował o wzroście cen o 6,6% w październiku.
Należy jednak zauważyć, że inflacja w Polsce spada z wyższego poziomu niż w strefie euro. W lutym 2023 r. podwyżki przekraczały u nas 18%, a we wrześniu po raz pierwszy od dłuższego czasu spadły poniżej 10%. Mimo że stabilizacja inflacji na docelowym poziomie (1,5-3,5%) jest jeszcze daleka, pocieszający jest fakt, że inne kraje radzą sobie jeszcze gorzej. To odwrócenie trendu, bowiem Polska dawniej znajdowała się na podium pod względem wzrostu cen. W najnowszych statystykach na wysokich poziomach inflacji są teraz Węgry, Czechy i Rumunia.
W porównaniu z innymi krajami, Polska ma niższą inflację od południowych sąsiadów, ale Niemcy prezentują zbliżony poziom inflacji do średniej dla strefy euro (około 3%). Dane Eurostatu pokazują, że generalnie inflacja w naszym regionie jest wyższa niż na Zachodzie, z wyjątkiem kilku krajów, takich jak Łotwa czy Luksemburg, które mają niższe wskaźniki inflacji.
W większości krajów inflacja spada, a w niektórych zanotowano nawet deflację. Przykładowo, w Danii, Holandii i Belgii średnie ceny były w październiku niższe niż rok wcześniej.