Krych został zatrzymany w 2017 roku. Afera korupcyjna wybuchła wokół jednego z senatorów oraz firm deweloperskich. W sprawę zamieszanych było jeszcze kilku prezesów dużych spółek. Śledztwo prowadzone przez CBA dotyczyło podejmowania się pośrednictwa w załatwieniu spraw w zamian za korzyści majątkowe i powoływaniu się na wpływy w instytucjach państwowych. Chodziło o łapówki na ponad milion złotych, za załatwienie pozwoleń na działalność krakowskiego hotelu.
ZOBACZ TEŻ: Jak wybrać firmowe konto bankowe. Wskazówki dla mikroprzedsiębiorców
Krych, który twierdzi, że nie dawał żadnych łapówek, spędził w areszcie pół roku. Podkreśla, że umowy, które podpisał przewidują, że w takiej sytuacji kontrahenci mogą odkupić jego udziały za bezcen. W efekcie straciłby partnerów biznesowych i majątek. Jak mówi w rozmowie z Onetem, przed aresztowaniem przedstawiono mu skandaliczną ofertę.
- Miałem dać pieniądze, a w zamian moje problemy, nie wiedziałem wówczas jakie, miały zniknąć. Jednym słowem, miałem dać pieniądze, a problemy znikną - mówi Onetowi. Chodziło o 1,5 mln euro w zamian za to, by nie mieć kłopotów. Ofertę usłyszał dwa razy.
Wtedy, według relacji biznesmena, odezwać się do niego miał ówczesny rzecznik PiS Adam Hoffman. - On powiedział coś takiego: "Oni się pier...ęli" — takich użył słów — "bo oni dobrze nie sprawdzili, kogo wsadzają" - relacjonuje Onetowi.