Bydgoskie Centrum Onkologii postanowiło zamienić dotychczas używany tomograf PET/CT (pozytonowa tomografia emisyjna i tomografia komputerowe) hybrydowym urządzeniem, które zawiera dodatkowo rezonans magnetyczny (MR) i pozwala dokładniej i w mniej szkodliwych warunkach zdiagnozować pacjenta. Problem polega na tym, że procedura zakupu urządzenia PET/MRI przebiegała bardzo szybko. Jak się później okazało, niesłusznie zastosowano formułę zamówienia. Oprócz tego wybrana firma miała przeprowadzić również modernizację urządzenia PET/CT oraz zmodernizować pomieszczenie, w którym stanąć miał PET/MR. Jak podaje „Gazeta Pomorska” szpital nie wnioskował o pieniądze unijne ani wojewódzkie na drogi nowy sprzęt, natomiast zaciągnął kredyt komercyjny na 20 milionów złotych. Zdecydował się na taki drogi zakup, choć nie miał pewności, że drogie opiewające na ponad 6 tys. zł badanie będzie finansowane przez NFZ.
Walka gigantów
Kosztowne zakupy nie spodobały się konkurencyjnej firmie Philips. I jak podaje „Gazeta Pomorska” sprawą bydgoskiej transakcji, wskutek skargi firmy Philips zainteresował się Urząd Zamówień Publicznych, który skontrolował procedurę zakupu. Powołany przez UZP biegły stwierdził, że dostępny na rynku dużo tańszy zestaw Philipsa "realizuje te same funkcje kliniczne" a inne rozwiązanie zastosowane przez tę firmę "nie wpływają na uzyskiwany wynik czy efekt terapeutyczny". Dyrektorowi wytknięto również, że zakwalifikował zamówienie jako "usługi naprawcze i konserwacyjne", choć zakupiono nowe urządzenia. Na dodatek, w trakcie procedury zamówienie rozszerzono o sfinansowanie wyjazdów na konferencję 60 osobom (w tym hotele, przejazdy, wyżywienie, zakupy testerów, telefonów oraz literatury fachowej do diagnostyki obrazowej (tylko w ostatnim punkcie - za 150 tys. zł). Wniosek - szpital nie miał prawa skorzystać z trybu zamówień z wolnej reki. Teraz pieniądze, które trzeba będzie przeznaczyć na spłatę kredytu, nie zostaną przeznaczone na inne badania.
Badania dla bogaczy
Jak tego byłoby mało, to problem polega nie tylko na tym, że szpital na nowoczesny sprzęt wydał za dużo pieniędzy pochodzących z kredytu, ale również na tym, że nie mogą z niego korzystać pacjenci przyjmowani w ramach NFZ. Powód? Badania takie nie widnieją na liście świadczeń gwarantowanych i mogą być dostępne w formie niekomercyjnej (za ponad 6 tys. zł).
Ale jest światełko w tunelu. Nowa dyrekcja szpitala na łamach „Gazety Pomorskiej” zapewnia, że podejmie działania, żeby wpisać badania PET/MR na listę świadczeń gwarantowanych. Wówczas pacjenci niekomercyjni nie będą mieć poczucia, że publiczne pieniądze poszły w błoto, a medyczne usługi z użyciem publicznego sprzętu dostępne są tylko dla bogaczy.