"Super Express": - Sejm przyjął właśnie ustawę dotyczącą specjalnych stref ekonomicznych. Czym będą się różnić te strefy od tych opisanych w ustawie przyjętej kilkadziesiąt lat temu?
Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii: - Pierwsza podstawowa różnica między wspomnianymi ustawami to zniesienie granic. W latach 90. założenia przyjęte w ustawie traktowały o tym, że spółki strefowe wtedy powoływane muszą wcielić w swoje terytoria grunty, a następnie je sprzedać bądź wydzierżawić inwestorowi. Dziś mówimy, że jest to archaiczny model, bo wydłuża proces inwestycyjny. Dziś przedsiębiorca może wybrać dowolne miejsce w Polsce. W zależności od tego, jakie będzie to miejsce, określane będą przywileje, z których będzie mógł skorzystać. Obecnie bezrobocie w Polsce nie jest największym problemem. W momencie, gdy poprzednia ustawa była wprowadzana, stopa bezrobocia oscylowała wokół 20 proc.
- W tamtym okresie priorytetem było właśnie niwelowanie bezrobocia.
- Owszem. W tamtym czasie podstawowym kryterium było wpisanie przez inwestora liczby miejsc pracy, które będzie tworzył. Żeby dostać ulgę, należało przedstawić tę informację.
Sprawdź również: Powstanie nowy rodzaj spółki. To duże ułatwienie dla przedsiębiorców
- A dzisiaj co jest wyzwaniem?
- Dzisiaj nie skupiamy się aż tak mocno na miejscach pracy. Mówiąc o przemyśle 4.0, już nie liczymy na miejsca pracy. Bierzemy pod uwagę wartość tych inwestycji oraz ich jakość. Sprawdzamy, czy inwestor zrealizuje na terenie Polski Centrum Badawczo-Rozwojowe oraz Centrum Usług Wspólnych. Po raz pierwszy mały i średni przedsiębiorca będą mogli z tego skorzystać.
- Jakie przywileje uzyska sektor MSP w strefach ekonomicznych? Dotychczas to duże firmy były tam głównymi graczami.
- Zgadza się. Jednak warto dodać, że duże firmy, o których mówimy, nie należały jedynie do podmiotów zagranicznych. Jeżeli spojrzymy na statystykę, to prym wiodą nasze rodzime firmy. Jeżeli chodzi o małych i średnich przedsiębiorców, przyjmujemy katalog punktów, które uzyskuje przedsiębiorca już na samym starcie. Dzięki nim jest łatwiej. Strefa ekonomiczna daje przedsiębiorcom przede wszystkim ulgi podatkowe. Oczywiście w granicach mapy pomocy publicznej. Tej, którą zatwierdza Komisja Europejska. Dzięki niej możemy przyznawać nawet 60 proc. ulgi, jeśli jesteśmy gdzieś w Polsce wschodniej, a 20 proc. w regionach bardziej rozwiniętych.
- Co jest obowiązkiem spółki strefowej?
- Przede wszystkim przygotowanie podstawowej infrastruktury. Mam tu na myśli duże inwestycje przemysłowe, które wymagają odpowiednich przypięć elektrycznych, dróg oraz bazowej infrastruktury, w którą mogą się wprowadzić. To właśnie takie zadania realizują spółki strefowe.
Czytaj także: Czerwińska: znamy już szczegóły daniny solidarnościowej [WIDEO]
- Kilka tygodni temu weszła w życie Konstytucja dla Biznesu. Mam nadzieję, że na tym nie zakończą się prace nad zmianami w prawie mającymi ułatwić działalność przedsiębiorców?
- Dobrych zmian nigdy dosyć. Właśnie dlatego pan minister Mariusz Haładyj kończy prace nad pakietem 100 ułatwień, czyli regulacją dla małych i średnich przedsiębiorstw. We wspomnianym zapisie znajdziemy szereg ułatwień dla przedsiębiorców.
- Jakich?
- Mowa tu o uproszczeniach podatkowych oraz zniesieniu szeregu obostrzeń raportowych. Chodzi o uciążliwości dnia codziennego, z którymi stykają się przedsiębiorcy. Mam nadzieję, że wszystkie zmiany ułatwią właścicielom firm prowadzenie biznesów. Warto dodać, że wszystkie rozwiązania wypracowaliśmy w drodze dyskusji z polskimi małymi i średnimi przedsiębiorstwami. Jako Ministerstwo Technologii chcemy zachęcać także do inwestycji trudnych i ryzykownych. Dlatego kończymy pracę z Ministerstwem Finansów nad tzw. Innovation box, czyli podatkiem CIT, który spadnie nawet do 4 proc. Jest on dedykowany tym, którzy uzyskują przychód z tytułu sprzedaży prac badawczo-rozwojowych. Zatem jeśli przedsiębiorca skorzystał z ulgi na badania i rozwój wprowadzonej w ustawie o innowacyjności, sprzedał swoją usługę i zyskał z jej tytułu przychód, wówczas podatek, który zapłaci, wyniesie nie więcej niż 4 proc. Oczywiście pod warunkiem, że dogadamy się z Ministerstwem Finansów.
- Rozumiem, że Ministerstwo Finansów wie, że takie plany istnieją?
- Tak. Co więcej, to ono jest liderem tej zmiany. Bardzo mnie to cieszy, bo w momencie, gdy rozmawialiśmy o ustawie o innowacyjności, rozmowy szły bardzo opornie. Minęły dwa lata od wspomnianych rozmów i teraz to Ministerstwo Finansów jest w awangardzie.
Zobacz koniecznie: "Dwie godziny dla rodziny". Firmy zmieniają podejście do czasu pracy?
- Jednym z priorytetów rządu jest elektromobilność. I to pod jej płaszczykiem wprowadza się podatek emisyjny. Nie obawiacie się państwo, że podnosząc ceny paliwa, obrzydzicie Polakom samą ideę elektromobilności?
- Mówimy o Funduszu Transportu Niskoemisyjnego. Rozmawiamy o nim od ponad roku. Bardzo uważnie przyglądaliśmy się i mierzyliśmy możliwy wpływ tego mikroobciążenia na sektor paliwowy. Zgodnie z tym, o czym zapewniają nas najwięksi dystrybutorzy, nie tylko ci z domeny publicznej, powstanie funduszu nie powinno się odbić na kieszeniach kierowców. Taka jest nasza intencja. Ten rząd postawił sobie kilka priorytetów.
- Jakich?
- Rozwój elektromobilności oraz walkę o czyste powietrze dla wszystkich miast w Polsce, które naprawdę mierzą się z tym problemem. W wielu tych miastach podstawą jest komunikacja. Chcemy mieć możliwość wprowadzenia rozwiązań, które pozwolą nam eliminować najbardziej trujące nas auta. Szczególną uwagę kierujemy na stacje kontroli pojazdów, aby niwelować z dróg pojazdy, których kierowcy wycinają filtry cząstek stałych.