Wyciąg narciarski Szczawnik (Muszyna): dwie miejscowości połączone trasami narciarskimi

i

Autor: Getty Images

Tak zdzierają z naszych dzieci na feriach!

2019-01-21 4:30

Na zimowe ferie czekają wszyscy uczniowie. W tym roku rozpoczynają się one wyjątkowo wcześnie. Dzieci z pierwszego turnusu już korzystają z czasu wolnego od nauki. Dla wielu z nich do czas zimowych wyjazdów. Jest jednak kilka rzeczy, na które rodzice powinni zwrócić uwagę zanim wyślą swoje dzieci na zimowe szaleństwo. Zobacz jak pomysłowi przedsiębiorcy zdzierają nasze portfele podczas ferii.

Tegoroczne ferie dla wybranych województw rozpoczęły się już 14 stycznia. I turnus objął uczniów z województwa kujawsko-pomorskiego, wielkopolskiego, lubuskiego, małopolskiego i świętokrzyskiego. W poniedziałek swoje ferie rozpoczynają dzieci w województwa warmińsko-mazurskiego i podlaskiego. Jak co roku największą popularnością wśród zimowych wyjazdów cieszą się polskie góry. Prawdziwe oblężenie w tym okresie przeżywają Zakopane, Szczyrk czy Wisła. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się także miejscowości nadmorskie, takie jak Kołobrzeg czy Władysławowo.

Należy pamiętać, że im bliżej ferii tym wzrasta zainteresowanie wynajmem pokoi lub apartamentów. Eksperci podkreślają, ze pierwsze zapytania o zimowe wyjazdy pojawiają się już w okresie letnim. Największa ilość rezerwacji przypada na listopad i grudzień. Decydując się na wyjazd w czasie ferii zimowych dobrze zatem pomyśleć o tym kilka miesięcy wcześniej. Nieco inaczej wygląda sytuacja w miejscowościach nadmorskich. Tam najwięcej zapytań pojawia się jeszcze w czasie sezonu letniego.

Według serwisu turystyka.wp.pl średni koszt noclegu dla 2 osób najkorzystniej kształtuje się w Pieninach i Górach Świętokrzyskich, najdroższe są Tatry, gdzie zauważalny jest wzrost cen w Tatrach o około 30 złotych, w porównaniu z rokiem ubiegłym.

Zanim jednak wyślemy naszą pociechę na ferie zimowe, musimy dziecko "wyposażyć", czasami nawet od stóp do głów, a także - w przypadku wyjazdów narciarskich - zakupić odpowiedni sprzęt. Sprzedawcy kuszą nas styczniowymi wyprzedażami, oferując nawet 70 proc. zniżki. Problem w tym, że to w większości przypadków fikcja.

Koncern Deloitte we współpracy z firmą Dealavo postanowił sprawdzić jak ceny w sklepach, w czasie styczniowych wyprzedaży, mają się do tych z połowy listopada, początku grudnia i okresu tuż przed Wigilią. 

Maksymalne obniżki pojedynczych produktów wynosiły 40 proc. Średnio było to jednak od 5 do 12 proc. – oceniła Agnieszka Szapiel, menedżer w zespole strategii, Deloitte.

Podsumowanie raportu wyraźnie pokazuje, jak sprzedawcy nabijają nas w butelkę. Ceny podczas styczniowych wyprzedaży w 39 proc. przypadków były niższe niż listopadzie, podczas gdy ponad 40 proc. produktów było droższych niż niecałe dwa miesiące temu.

Nie mówimy tu o pojedynczych przypadkach. Nasza analiza pokazała, że w sklepach, które promowały się naprawdę dużymi obniżkami, w górę poszły ceny aż 30-40 proc. produktów – wyjaśnia, cytowany przez Forbes, Jakub Kot, prezes Dealavo.

Zimowe wyjazdy mają też swój specyficzny klimat, różniący się od letnich wakacji. Zimą chętnie korzystamy z wielu śnieżnych aktywności. Turyści wybierający się w góry najczęściej planują całe dnie spędzać na szaleństwach na stoku narciarskim, a po wyczerpującym dniu rozkoszować się pysznym, sycącym posiłkiem w góralskiej restauracji. Należy jednak pamiętać, że tego typu atrakcje swoje kosztują. Wiele przedsiębiorców prowadzących turystyczne biznesy na okres sezonu zimowego podnosi ceny. Za obiad dla jednej osoby w sercu zakopiańskim Krupówek zapłacimy minimum 25-40 złotych. Jeszcze droższe są karnety na wyciągi narciarskie. W Białce Tatrzańskiej za 6-dniowy karnet dla osoby dorosłej trzeba zapłacić 480 złotych, taki sam karnet dla dziecka kosztuje 390 złotych.

Podczas zimowego szaleństwo trzeba również szczególnie uważać aby nie paść ofiarą turystycznego oszustwa. W szczycie sezonu wielu przedsiębiorców wyczuwa spory zarobek i kosztem odwiedzających próbuje nie zawsze uczciwie zarobić. Kto z nas będąc w górach nie zastanawiał się na kupnem prawdziwych góralskich kapci czy innych wyrobów z owczej wełny. Zwłaszcza dzieci chętnie kupują pamiątki dla najbliższych. Należy jednak uważać, czy nasz wymarzony lokalny zakup faktycznie pochodzi z polskich gór, a może został wyprodukowany w … Chinach.

Na małe oszustwa musimy także uważać smakując lokalnych przysmaków w barach i restauracjach. Często zdarza się, że otrzymujemy za małe porcje jedzenia. W placku po zbójnicku zamiast deklarowanej porcji 120 gram mięsa jest go prawie o 1/3 mniej. Ryby potrafią zaś ważyć niemal połowę swojej ceny. Zresztą wiele lokali najzwyczajniej w świecie po prostu nie informuje w swoim menu ile dokładnie otrzymamy zamówionego towaru. Zaniżanie porcji to nie jedyne z czym możemy się spotkać w restauracjach. „Pomysłowi” restauratorzy potrafią baraninę czy jagnięcinę zastępować zwykłą wołowiną, a Oscypek, który jest podhalańską dumą, okazuje się… najzwyklejszą roladą serową. Do tego wiele z tych produktów jest już przeterminowanych lub przechowywanych w złych warunkach.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze