Taksówki znikają z ulic
Od 2019 r. zniknęła co trzynasta firma taxi, a trend przyspieszyła jeszcze pandemia. "Eksperci twierdzą, że taksówkarze zawieszają lub likwidują działalność, głównie tę jednoosobową, a także rozwiązują małe lokalne zrzeszenia i masowo przechodzą do platform łączących kierowców z pasażerami, gdzie pracują już na umowach cywilnoprawnych. Analizy wywiadowni Dun & Bradstreet (DNB) wskazują, że w ciągu czterech lat zawiesiło działalność ponad 11 tys. firm z tej branży" – podaje "Rzeczpospolita". Jak zastrzega Tomasz Starzyk z DNB Poland cytowany przez dziennik, to głównie mikrofirmy i firmy jednoosobowe.
Według ekspertów liczba założonych działalności gospodarczych nie musi korelować z liczbą kierowców. Jedna firma flotowa może zatrudniać 1000 kierowców, a przy tym figurować w systemie jako pojedynczy podmiot, podobnie jak osoba samozatrudniona. "Fakty są jednak takie, że tylko w 2022 r. z polskiego rynku wyparowało ponad 1,5 tys. firm taxi. Rok do roku to 3-procentowy spadek" – podaje gazeta. Zdaniem Tomasza Starzyka, "jeśli ten trend utrzyma się w kolejnych miesiącach, to pod koniec bieżącego roku liczba firm tego typu w naszym kraju może spaść poniżej 50 tysięcy".
Co się dzieje z taksówkami?
Według danych przytaczanych przez dziennik, jeszcze w 2009 r. takich firm w Polsce było ponad 71 tys. "Ruch jest wyraźny. Wiele osób nie tylko zamyka, ale też zawiesza działalność. To zjawisko nasiliło się od pandemii – w 2020 r. zrobiło tak niemal 2,7 tys. podmiotów, w 2021 r. – ponad 3,1 tys., a w minionym roku już blisko 3,6 tys. Powodów jest kilka – od spadającej opłacalności biznesu po trudną rywalizację z platformami przewozowymi, jak Uber, Bolt, oraz aplikacjami typu iTaxi czy FreeNow" – czytamy.
"Nie bez wpływu na trudną sytuację na rynku taksówek jest działalność tanich globalnych firm taksówkowych, które ceną wygrywają walkę o klienta. W dobie rosnącej inflacji działalność tego rodzaju firm pada na podatny grunt" – tłumaczy Starzyk.