Prawnicy zauważają, że lista resortu zdrowia stawia w uprzywilejowanej pozycji duże koncerny farmaceutyczne, a kieruje się interesem publicznym i dobrem pacjentów. - Chodzi o to, że umieszczenie drogiego znanego leku na liście, podczas gdy poza listą znajdzie się tańszy odpowiednik o identycznym działaniu, doprowadzi w efekcie do tego, że nie jest pewne, iż poprawi się dostępność Polaków do drogich leków, za to jest bardzo prawdopodobne, że pogorszy się do tych tańszych, które zaczną być eksportowane – wyjaśnia dla serwisu Bankier.pl mec. Paulina Kutrzebka, dyrektor departamentu Life Sciences w kancelarii Świeca i Wspólnicy.
Zobacz także: Znieczulica w ZUS-ie. Kobieta straciła nogę, ale zabrali jej rentę, bo ma "zdrowe ręce"
Lista leków, które nie mogą być eksportowane obejmuje 257 pozycji. Początkowo zakładano, że będzie to 30-40 leków - tych najbardziej niezbędnych dla ratowania życia pacjentów w Polsce. Na liście jest sporo medykamentów, które posiadają swoje tańsze zamienniki, nieznacznie różniące się składem. Gdy te droższe zostaną objęte zakazem, to firmy farmaceutyczne mogą ponosić straty lub eksportować te tańsze, przez co mogą one zniknąć z polskich aptek.
Źródło: Bankier.pl