Patryk Jaki przedstawił sensacyjny "raport" zgodnie z którym Unia Europejska wysysa z Polski pieniądze, a lata członkostwa w rzeczywistości były dla nas stratne. Solidarna Polska twierdzi, że 17 lat w Unii Europejskiej kosztowało nas niemal 700 mld zł. Pod raportem zatytułowanym „Saldo transferów finansowych między Polską a Unią Europejską podpisali się profesorowie Tomasz Grzegorz Grosse i Zbigniew Krysiak.
Komentując publikację, dziennikarz "Super Expressu" Tomasz Walczak wytknął europosłowi Solidarnej Polski manipulacje. - Problem polega na tym, że te wyliczenia są tak wiarygodne jak tezy o dwóch wybuchach z innego słynnego raportu – Macierewicza o Smoleńsku - poparte eksperymentami z wybuchającymi parówkami - napisał.
Również "Puls Biznesu" twierdzi, że Solidarna Polska pomyliła się o setki miliardów złotych. W obliczeniach Jakiego miały znaleźć się pomyłki, które wynikać mogły z niezrozumienia danych ekonomicznych. - Taki wielki BŁĄD - grzmi "Puls Biznesu" z pierwszej strony. Gazeta zwraca uwagę na merytoryczne pominięcia i kluczowy błąd metodologiczny, polegający na wykorzystaniu bilansu płatniczego jako miernika korzyści z integracji gospodarczej. Dodatkowo w opracowaniu po stronie strat zapisano np. reinwestowane zyski firm zagranicznych w Polsce. W saldzie handlowym zabrakło salda usług "czyli na przykład jednej z największych polskich branż - transportu towarów", a także informatycznej, telekomunikacyjnej, bankowej i administracyjnej w której mamy nadwyżkę.
- Gdyby skorygować raport o błędy obliczeniowe i merytoryczne, to kluczowa tabelka Grossego i Krysiaka pokazałaby napływ do Polski w wysokości około 100 mld zł, zamiast odpływu w wysokości 680 mld zł. Wykorzystanie prawidłowej metody analitycznej do oceny bilansu obecności Polski w UE wskazałoby, że na obecności w UE zyskaliśmy w ciągu 17 lat nawet 4 bln zł - komentuje "Puls Biznesu"
Prof. Grosse publikację "Pulsu Biznesu" skomentował na łamach "Rzeczpospolitą", gdzie podkreślił, że Polska nie powinna opuszczać UE, ale trzeba przemyśleć rolę funduszy unijnych. Jak napisał politolog, członkostwo w UE "jest korzystne dla Polski, ale jeszcze bardziej dla państw z Europy Zachodniej".
- Nasz raport potwierdza opinie wielu ekonomistów, że największą korzyścią polskiego członkostwa jest dostęp do rynku wewnętrznego Unii. Niemniej w ostatnich latach Bruksela i szereg państw zachodnioeuropejskich starają się zmniejszyć korzyści wynikające z tego tytułu, zwłaszcza w segmencie usług, gdzie polskie przedsiębiorstwa są najbardziej konkurencyjne. Tym samym ogranicza się możliwości zrównoważenia bilansu przepływów finansowych pomiędzy Polską a obszarem UE - napisał politolog.
Głos zabrał także prof. Krysiak, który w swojej odpowiedzi wypunktował zarzuty i przedstawił swoje argumenty. Jak podkreślił, raport uwzględnia eksport na rynek UE a wymiana handlowa zachodzi w warunkach asymetrii.
- Wymiana handlowa zachodząca warunkach asymetrii, np. przewagi kapitałowej, prowadzi do tzw. zjawiska przerzucania ryzyka skutkującego „drenażem” gotówki (cash-flow) lub zysku. Jednym ze znanych i powszechnie stosowanych mechanizmów drenowania korzyści przez firmy z UE od początku transformacji polskiej gospodarki był mechanizm cen transferowych. Polegało to na tym, że firmy z UE córki w Polsce były obciążane np. dużymi kosztami marketingowymi generowanymi przez firmy matki w UE. Wskutek tego firma matka w UE generowała duże przechody ze sprzedaży, co zwiększało jej zyski poza granicą Polski oraz dochody budżetowe dla danego państw w UE. Wybrane mechanizmy takiej asymetrii zostały przedstawione we fragmencie raporcie. To nie jest saldo wymiany handlowej. Tutaj pokazujemy dwa istotne składniki korzyści dla obu stron. Pierwszy dotyczy wpływów netto z budżetu UE do Polski w kwocie +593 mld zł., drugi zaś to zyski firm z UE działających w Polsce w kwocie -981 mld zł - napisał.
Patryk Jaki zapowiedział, że będzie się starał zorganizować dyskusję, w której głos zabiorą wszystkie strony komentujące sprawę.