Kiedy miliony ludzi były prześladowane i mordowane przez hitlerowców, korzystały na tym koncerny. Choć teraz zapewne najchętniej wymazałyby niechlubne wydarzenia z kart swojej historii, to w tym zakresie co najwyżej można po prostu uderzyć się w pierś i przyznać do tragicznego błędu. Tak zrobił chociażby gigant na rynku spożywczym, Dr. Oetker. W 2000 r. firma wypłaciła odszkodowania robotnikom przymusowym, których „zatrudniała” w swoich fabrykach. Podczas II wojny światowej jej szefostwo szczyciło się kontaktami z nazistami, wręczając np. swoim partnerom biznesowym egzemplarze książki „Mein Kampf” autorstwa Adolfa Hitlera. Dzięki temu koncern otrzymywał liczne korzyści od nazistów, za bezcen przejmując zagrabiony Żydom majątek, jak choćby wille czy zakłady produkcyjne.
ZOBACZ TEŻ: Historia wielkich marek. Fanta – narodowy napój III Rzeszy
Jest jedna firma, bez finansowego wsparcia której, jak przynajmniej w 1946 r. uważali Amerykanie, Hitler nie doszedłby do władzy, a sama wojna nie byłaby tak długa i wyniszczająca. Chodzi tu o kartel IG Farben, który zrzeszał wielkie firmy z branży chemicznej jak Bayer czy BASF. Kartel dostarczał Niemcom paliwo, proch i materiały wybuchowe, a także trujący gaz cyklon B, który zabijał więźniów obozów koncentracyjnych. Na zlecenie IG Farben przeprowadzano też w Niemczech pseudoeksperymenty medyczne na więźniach.
Szacuje się, że w zakładach spółek BASF, Bayer i Hoechst (firma medyczna) pracowało przymusowo 80 tys. osób, a pozostałe zakłady kartelu IG Farben „zatrudniały” kolejne 3 tys. Na niewolniczej pracy zarabiał też Siemens, który wykorzystywał więźniów w swoich zakładach zlokalizowanych przy obozach koncentracyjnych – niedaleko Auschwitz-Birkenau znajdował się np. jego zakład maszyn silnoprądowych. Ponadto to właśnie Siemens odpowiadał za montaż urządzeń gazowych w Auschwitz, projektował też tamtejsze krematoria…
ZOBACZ TEŻ: Historia wielkich marek. BMW – świetne auta z... samobójstwem i wojną w tle
Z kolei pracownicy i majątek obozów ubezpieczany był przez Allianz, także jeśli chodzi o Auschwitz. Na niewolniczej pracy więźniów korzystało BMW. Wytwarzało ono silniki dla Luftwaffe, produkowało też motocykle dla wojskowych. Aby nadążyć z zamówieniami, wykorzystało aż 50 tys. przymusowych robotników. 12-15 tys. niewolników było ponadto wykorzystywanych przez Volkswagena. Ale nie tylko ta firma motoryzacyjna ma w tej materii grzechy na sumieniu. Dla Daimlera (Mercedesa) pracowało 40 tys. przymusowych robotników, a dla Audi – 20 tys. Z kolei ThyssenKrupp, który produkował dla Hitlera działa, miał 75 tys. niewolników, a 20 tys. „zatrudniał” Bosch. Warto tu zaznaczyć, że nie tylko niemieckie firmy zarabiały na działaniach hitlerowców. Najgłośniejszy przypadek to amerykański IBM, który dostarczał nazistom maszyny sortujące karty perforowane, które pomagały identyfikować i rejestrować osoby pochodzenia żydowskiego. Kart tych używano też w obozach koncentracyjnych.
Źródła: dailymail.co.uk, gazetaprawna.pl
Auschwitz-Birkenau. Niemcy wykorzystali do pracy 300 tys. niewolników [ZDJĘCIA]
Holokaust jest bez wątpienia jedną z największych tragedii w historii świata. Przez chore plany jednego człowieka, Adolfa Hitlera, zginęły miliony ludzi. Więźniów obozów wykorzystywano też do przymusowej pracy, traktując ich jak niewolników. Na tym dorobiło się wiele firm takich jak choćby Bayer, BMW czy Dr. Oetker. Szacuje się, że niemieckie firmy wykorzystały do pracy aż 300 tys. więźniów obozów koncentracyjnych! Z okazji 72. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau pokazujemy, kto zarabiał na Holokauście.