
Truskawki znikają w mgnieniu oka
"To był najdziwniejszy sezon w historii" – mówi Mariusz Balcerzak, plantator truskawek z Pruszcza w Kujawsko-Pomorskiem. Jak relacjonuje w rozmowie z "Faktem", popyt na truskawki jest ogromny. - "Spakowałem 800 kobiałek i pojechałem do miasteczka, stanąłem nieopodal Biedronki. Minęło mniej niż pół godziny i taka akcja, że cały towar wykupiony" – opowiada rolnik.
Polacy kochają krajowe truskawki
Mimo dostępności truskawek cypryjskich i egipskich przez cały rok, Polacy najbardziej cenią sobie te krajowe, prosto z pola. Sezon na te owoce dobiega jednak końca. "W moim regionie jeszcze z tydzień i po truskawkach" – przewiduje Mariusz Balcerzak. Nieco dłużej będzie można kupić truskawki kaszubskie, ale ich ilość jest ograniczona.
Pogoda nie sprzyjała uprawom
Tegoroczny sezon truskawkowy był wyjątkowo trudny dla plantatorów. "Dziwny sezon, tragedia. Truskawka dostała popalić przez mrozy i grady. Potem przyszły deszcze nawalne" – mówi gospodarz z Pruszcza. Już wiosną Mariusz Balcerzak ostrzegał przed mniejszą ilością truskawek i wyższymi cenami. "Niestety, mocno uderzyły przymrozki. Sytuacja jest nieciekawa. Załamani koledzy podają, że temperatura przy gruncie spadła do minus 10" – alarmował wtedy.
Chłodnie oferowały wysokie ceny, ale brakowało towaru
"Ten sezon jest wyjątkowo dziwny pod względem pogody, bo mieliśmy praktycznie może dwa dni z ciepłymi nocami i grzejącym słońcem" – podkreśla rolnik. Jak dodaje, truskawki szybko gniły lub "przedojrzewały", dlatego nie można było ich zbyt długo trzymać na krzakach. Do skupu trafiały znikome ilości towaru. "Chłodnie oferowały ponad 10 zł za kilogram przemysłowej truskawki, ale brakowało chętnych. Pozmykali skupy, bo nie było ani jednej truskawki. Rynek detaliczny mocno to wszystko wchłonął" – relacjonuje Mariusz Balcerzak.
Polecany artykuł: